Dzień pechowy dla W. Najpierw opracował trasę na Dubrownik z uwzględnieniem drugiego promu przez Bokę Kotorską (możliwość wskazywał GPS oraz papierowa mapa Czarnogóry). W tym jednak miejscu Erynia wyraziła swe wątpliwości, gdyż mimo usilnych starań, nie mogła znaleźć żadnych informacji na temat drugiego promu w internecie. A, jak wszystkim dzieciom wiadomo, jeżeli czegoś nie ma w internecie, to znaczy, że nie istnieje. Kropka. Tymczasem W., mimo lekkich (bo widoki ładne) oporów Erynii, dojechał najpierw do… zasypanej w poprzek kamieniami drogi pod jakimś nieczynnym i zrujnowanym ośrodkiem, chyba wojskowym z przeuroczym widokiem na ujście Boki do morza. Potem dotarł, na sam koniec drogi, na półwysep Luštica, do sennego miasteczka Rose. Tam powiedziano mu, że i owszem ludzi mogą przewieść, ale samochodowego promu nie ma i nie było. W sezonie kursował co prawda za 2€ prom osobow,y, ale po sezonie (wrzesień) kursów było znacząco mniej. Miasteczko to jest bardzo interesującym miejscem dla ludzi pragnących spokoju i odpoczynku daleko od wielkomiejskiego zgiełku. Może i było „po sezonie”, ale też miało się takie wrażenie spacerując pieszo wzdłuż brzegu, samochód trzeba było zostawić na parkingu przed osadą. Po spacerku pozostało W. jedynie zagryźć zęby i po wąskiej, nie najlepszej drodze, wrócić do rozwidlenia na Tivat. Chociaż tyle dobrze, że widoczki były piękne, może i ładniejsze niż dotychczas. Dalej już poszło łatwiej: prom Kamenari – Lepetane i przejazd do Herceg Novi. Znowu, mimo protestów Erynii, W. usiłował dojechać do Twierdzy Spaniolskiej. Ponieważ protesty były głośniejsze z każdym zakrętem i mijanką na BARDZO wąskiej drodze (dopisek Erynii: wprost proporcjonalne do łomotu wydawanego przez wahacz) W. nawrócił i zatrzymał samochód przy Twierdzy Kanli-Kula, przez którą przeszedłszy (za 1€) zeszliśmy do starego miasta i portu. Stare miasto rozpościera się pomiędzy trzema umocnieniami warownymi. Dwóch dolnych nie udało się nam zwiedzić bo były zamknięte (koniec sezonu), a górne było właściwie, nie używanym z powodu… końca sezonu, centrum koncertowym. Koniec sezonu widać było również w biurze informacji turystycznej przy porcie — było zamknięte, mimo wywieszki wskazującej, że zdążyliśmy w porze otwarcia. No nic, ponieważ uzgodniliśmy, że trochę jest mało czasu na dojazd i zwiedzanie Dubrownika, po drobnym, składającym się z owoców morza, obiadku w restauracji udekorowanej z nostalgią za byłą Federacyjną Republiką Jugosławii, W. postanowił pojechać na drugi koniec cypla zamykającego Bokę. Okazało się że to już w Chorwacji. Nic to, wyjęliśmy paszporty i mówiąc, że jedziemy popływać przejechaliśmy przez granicę. Pół kilometra za przejściem granicznym Erynia zawyła jak syrena okrętowa. Droga na odcinku prawie kilometra była rozkopana i przygotowana pod przebudowę. W. nie zaryzykował zlekceważenia takiego ostrzeżenia, szczególnie, że i on słyszał klekot tylnego lewego wahacza. Celnicy nawet niespecjalnie byli zdziwieni i nawet nie wyszli z budek strażniczych gdy wracaliśmy. Pomachali nam tylko rękami. No to pojechaliśmy pod św.Stefana pomoczyć się na zaobserwowanej plaży przy kempingu. Okazało się, że wjazd na kemping jest płatny (3€) więc zaparkowaliśmy trochę przed nim i zeszliśmy w dół — za darmo. Patrząc po dróżce asfaltowej doszliśmy do wniosku, że „takiego kawała” do plaży to my iść nie będziemy i już zamierzaliśmy wrócić gdy W. odrobinę się zrehabilitował dostrzegając ścieżynkę w dół. Plaża była kamienisto-żwirkowa i nawet nie tak bardzo upchana ludźmi (po sezonie) tak, że dało się popływać. Toteż popływaliśmy oboje, a potem W. oglądał świat podwodny przez szybkę. Dostrzegł nawet 30cm murenę (w złoty wzorek) podobną do widzianej wcześniej w akwarium jednej z restauracji — tam była mniejsza. Po tych doświadczeniach pozostało już tylko wrócić na kwaterę i przygotować się mentalnie na drogę powrotną.
—
PS1. Drugi prom był… za czasów Jugosławii.
PS2. Filtru polaryzacyjnego w Czarnogórze nie udało nam się kupić.
Boka Kotorska i Herceg Novi
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Bura (Bora) i powrót
- Stećci i jeziorka
- Wykopaliska i twierdze
- Split
- Brela
- Trogir
- Trasa do Breli
- Powrót ze Słowacji
- Bankomat i degustacja
- Malá Tŕňa i Veľká Tŕňa
- Forza d’Agro i powrót
- Sant’Alesio i Savoca
- Taormina i Castelmola
- Syrakuzy
- Wokoło Etny
- Wąwóz Alcantara
- Pępek, bikini i kwatera
- Caccamo
- Jaskinia i statek
- „P. Depresja”
- Monreale i Corleone
- Cefalù – historyczne
- Cefalù – hotel i spacer
- Droga na Sycylię
- Sery polskie i szwajcarskie
- Dworek i nostalgia
- Birsztany
- Rumszyszki (Rumšiškės)
- Augustów
- Prusowie
- Wiadukty, Trójstyk i Puńsk
- Supraśl
- Toszek
- Muzeum w Bóbrce
- Lesko
- Synagoga i skansen
- Dworek, muzeum i piwo
- Żydowski Lublin
- Stare Miasto w Lublinie
- Lublin – zamek
- Lublin wieczorem
- Alvernia Planet
- Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Wilamowice i Stara Wieś
- Muzeum Wilamowskie
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
starsze w archiwum

