browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Widoki Paleokastritsy

do albumu zdjęć

Bella Vista

Dwa zakręty dalej był zaplanowany przez nas punkt „Bella Vista” – reklamowany jako piękny widok z panoramą na Paleokastritsę, i nie tylko. Co prawda sama restauracja Bella Vista była zamknięta, ale z leżącej obok kawiarni Golden Fox widok był równie piękny. Przy okazji Erynia zafundowała sobie ostatni z reklamowanych, a niespróbowanych, wyrobów wyspy: cafe freddo. Oboje stwierdziliśmy, że nie jest to nasz ulubiony napój (W. zawsze twierdził, że „kawa ma być czarna, gorzka, gorąca i aromatyczna”). Jadąc dalej trafiliśmy na, górującą nad Paleokastritsą, wioskę Lakones / gr. Λάκωνες z bardzo ciekawą mijanką
do albumu zdjęć

Lakones

– światła zmieniają się co7,5 minuty (można się wyspać!). Poczekaliśmy, przejechaliśmy i zatrzymaliśmy się za mijanką by powłóczyć się wśród kamiennych budynków starej wioski. Po takich widokach zaczęło nas ciągnąć w dół do kurortu, a jazda była rozkoszna z powodu mnogości serpentyn. Z dziką radością W. zjechał na dół by równie szybko zebrać się do wjechania pod górę do XIII w. klasztoru Paleokastritsa / gr. Μοναστήρι Παλαιοκαστρίτσας. Budynki są co prawda nowsze, ale samo posadowienie (i znalezienie ikony przy kopaniu fundamentów – jak zwykle w kulturze bizantyjskiej) jest właśnie XIII wieczne. Trafiliśmy
do albumu zdjęć

do widoków

na przerwę (obiadową?) i na otwarcie poczekać musieliśmy jakieś pół godziny, w sam raz tyle czasu by przespacerować się na pobliskie skały z widokami na zatokę, opadające do wody skalne urwiska i w oddali górujące nad morzem Angelokastro. Ścieżka była niezbyt wymagająca i jej wydeptanie świadczyło o rzeszach turystów, ale znowu mieliśmy szczęście – turystów prawie nie było widać, zarówno na punkcie widokowym jak i na plażach.
do albumu zdjęć

Monaster Paleokastritsa


Po powrocie ze spaceru, w bramie powitano nas (Erynię) okryciem mającym naśladować suknię – klasztor jest męski – a dalej było już znacznie lepiej, piękniej i darmowo. Zachwycał nas nie tylko wystrój cerkwi, ale i jej ogrody oraz ukwiecenie miejsc wszelakich. W klasztorze jest również muzeum, w którym oprócz świętości klasztornych można też było obejrzeć skamieniałości – muszle, kości i żebra ogromne, nie wiemy tylko czy zwierza lądowego czy morskiego (nie dotyczy muszli). Są to ponoć części wieloryba, który zabił rybaka w XIX w. – nie będziemy się sprzeczać. Przy wejściu do muzeum całe patio pokrywa wielki kaktus kwitnący pięknymi kwiaty. Jako ciekawostkę można przytoczyć obecność armaty z herbem Romanowów. Jest ona pozostałością po bytności na wyspie Rosjan w 1799 r.
do albumu zdjęć

Kalmar w tawernie


Klasztory klasztorami, a jeść trzeba, po niedługiej chwili W. znalazł miejsce parkingowe w porcie i skierował nasze kroki do Tawerny Nikos przy samej plaży. I tym razem trafił wyśmienicie – kalmary z rusztu były wielkie, grillowane w całości i wprost nieprzyzwoicie smaczne. Ledwo wytoczyliśmy się z restauracji i postanowiliśmy rozpytać o możliwość wynajmu łodzi (na jutro) – z pełnym brzuchem tak nie boli, a cena to 50€ za dzień plus „za paliwo ile zużyjecie w cenie 2€/l” – na stacjach jest średnio po 1,66€/l. Po drobnym spacerku przez kurort, i stwierdzeniu że ta atmosfera nam nie odpowiada, ruszyliśmy dalej, na azymut – od tak żeby może znaleźć ciekawą plażę na jutrzejsze plażowanie. Po paru kilometrach trafiliśmy na plażę Liapades / gr. Παραλία Λιπάδες. Tu oferta była szersza – można było wynająć dodatkowo kajaki czy „pedalos” (rowery wodne) za 8€/h.
Nie dało się nic utargować więc z uśmiechem wróciliśmy do hotelu o dosyć przyzwoitej porze, by przed kolacją rozprostować nogi.
do albumu zdjęć

Zachód słońca


Po kolacji – tym razem drobnej- ruszyliśmy obejrzeć zachód słońca do Afionas – było bliżej niż osławiony Logas Beach. Zdążyliśmy, ale tutaj słońce zachodziło za wyspą, a nie nad morzem i może dlatego ludzie ani się nie wzruszali, ani nie płakali, ani nawet nie klaskali (jak ponoć, według rezydentki, czynią na Logas). Może z resztą ich odczucia ochłodził ostry wiatr, który zmusił W. do podziwiania zachodu słońca w pozycji zbliżonej do horyzontalnej – uwalił się na stoku i pstrykał fotki!
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.