2014
Szigetvár i Pécs (Pecz)
Na początek musimy opisać śniadanie przygotowane przez Gospodarza. Bo to było Śniadanie(!) – nie do przejedzenia. Cztery typy kiełbasy (w tym dwa rodzaje salami) i ser. Do tego jajecznica na kiełbasie posypana słodką papryką (chyba z 8 jaj, no dobrze – może z 6), pomidory i (rzecz jasna) papryka, herbatki do wyboru i dwa typy chleba: jasny i ciemny. Pojedliśmy do rozpuku, … Kontynuuj czytanie
Villány
Na skutek zmian organizacyjnych w firmie, od kilku miesięcy Erynia bywała gościem w swoim domu. Coraz częściej przy tym powtarzała, że nadaje się już tylko do sanatorium (w domu wariatów już jest stałym bywalcem) oraz że na trzeźwo tej pracy nie zniesie. Zrozumiałym więc było, że gdy udało jej się przypadkiem wyrwać kilka wolnych dni, wybór padł na … Kontynuuj czytanie
Żywieckie… bez piwa
…wiemy, wiemy, że wszystkim się kojarzy, ale W. nie lubi alkoholu, a na dodatek Żywiec(kie) to nie tylko browar! To również, a może przede wszystkim (mniej lub bardziej) prywatnie miasto ulokowane w XV w. na prawie magdeburskim, mimo że wzmianki o jego istnieniu sięgają początków wieku XIV. Chociaż miasto się trochę od tych czasów rozrosło to jednak najciekawsze (dla nas) … Kontynuuj czytanie
Amasya i… do domu
Do Amasyi było 115 km i przejechaliśmy je w miarę sprawnie, tak że dotarliśmy tam około 20. Trochę nam miny zrzedły na widok miejsca w którym znajdowały się hotele znalezione w internecie – stara stylowa dzielnica pod fortecą. Wyglądały nie na naszą kieszeń. „Nic to, przejdziemy się po dzielnicy” zawyrokował W. zostawiając samochód pod wielkim meczetem. No i poszliśmy trochę pooglądać. … Kontynuuj czytanie
Sanayi Sitesi w Niksar
Poranek w Batumi rozpoczęliśmy od ablucji (wreszcie prysznic z ciepłą wodą), drobnych napraw samochodu i wstępnego pakowania. Można powiedzieć, że słodkie lenistwo wreszcie nas dopadło… przebomblowaliśmy cały dzień, co najwyżej wychodząc na podwórko do samochodu czy powiesić drobne pranko. Na obiad była haszlama – wywar na żeberkach gotowany z kolendrą, szczypiorem, czerwonym pieprzem cebulą z ziemniakami i żeberkiem na talerzu – … Kontynuuj czytanie
Apnia, Wardzia i Jedwabny Szlak
Za Achalkalaki skręciliśmy na płaskowyż, a nim, w miarę przyzwoitą drogą gruntową, dotarliśmy do Apnii w pobliży Wardzii. To pobliże było bardzo ciekawe: 1500 m w poziomie i 500 m w pionie – wzdłuż krętej dróżki około 10 km. W Apnii już czekali na nas znajomi Anny i Artura z kolacją i kwaterą. Rozmowy przy stole ciągnęły się długo, szczególnie że stół był przygotowany na znacznie większą ilość … Kontynuuj czytanie
Dolna Kartlia nietypowo
Schody zaczęły się już w Tbilisi. Niezapowiedziani, nie znaleźliśmy noclegu w centrum, Na dodatek, chyba inna właścicielka hostelu Zaira doprowadziła Erynię do szału, w bardzo niesympatyczny sposób zabraniając nawet na chwilę zaparkować samochód pod hostelem, byśmy mogli poszukać czegoś w pobliżu. Guesthouse w porządku, właścicielka już NIE – o ile poprzednim razem polecaliśmy ten hostel to teraz… W. utargował pół godziny, … Kontynuuj czytanie
Noratus i północne monastery
GPS zrobił nam psikusa i W. tłukł się po nocy po wiejskich, dziurawych drogach gruntowych, aż zrezygnował z jazdy przy XIX w. kościółku. Tymczasem do interesującego nas cmentarza wiodła piękna droga asfaltowa… Nic to – za to spaliśmy spokojnie aż do momentu gdy obudziły nas wychodzące na popas krowy. Z siedzeń zwlekaliśmy się powoli bo również po raz pierwszy w Armenii … Kontynuuj czytanie
…na południe i nad Sewan
Tym razem wstaliśmy wcześniej, gdyż śniadanie zamówiliśmy na siódmą. Do wyboru była jajecznica, parówki, makaron z sosem i kotlet z ziemniakami. Do tego pomidory, ogórki, oliwki, ser, pieczywo i herbata. Bardzo ciekawy zestaw jak na śniadanie. Erynia poprzestała na jajecznicy, a W. na kotlecie bez ziemniaków. Rzeczywistość jak zwykle różniła się nieco od zamówienia, gdyż kotlet okazał się mielonym, a jajecznica … Kontynuuj czytanie
Erywań
Po doznaniach estetyczno-duchowych przyszedł czas na poszukanie noclegu. Dotarliśmy do Erywania i zaczęliśmy szukać. Mieliśmy co prawda wytypowanych parę hosteli w centrum, ale żaden nie chciał zapewnić nam miejsca do spania (jeden „od jutra” inny „na 5 piętrze bez windy” jeszcze inny „z przesiadkami z pokoju do pokoju”, a jednego nawet nie udało się znaleźć). Wkurzony W. (nienawidzi wielkich … Kontynuuj czytanie
Armenia, do Erywania
W końcu dotarliśmy do granicy. Erynia miała okazję przeżyć przekraczanie granicy „w starym, dobrym, komusim stylu”. Prawie jak podczas wypadu na Krym, ale „prawie” czyni różnicę. Na początek typowa kontrola paszportowa i papierów samochodu, potem kazano nam zatrzymać się przed szlabanem i przejść do budynku gdzie urzędowali celnicy. Tu zaczął się mały cyrk. Celnik chciał wprowadzić dane … Kontynuuj czytanie
Przez południową Gruzję
Rankiem, po pożegnaniu z Gospodyniami, ruszyliśmy w drogę do Achalciche. Z początku droga była asfaltowa o bardzo sympatycznym dla autka standardzie. W. rozglądając się po bokach zobaczyliśmy 2 mosty z XI czy XII w., choć nie do końca te, o które nam chodziło. Jednym z nich był most w Machunceti. W Informacji Turystycznej, w jednej z wiosek „po drodze”, zaopatrzyliśmy się w mapki i folderki o adżarskim interiorze. … Kontynuuj czytanie
herbaciane okolice Batumi
Na pierwszy ogień poszło rzecz jasna Batumi. Nie mogliśmy sobie darować wizyty oraz noclegu u Daro i Iriny. Mieliśmy również ochotę na wizytę w polskim barze Reggae w Gonio – niestety zastaliśmy zastawione drzwi i żadnej kartki z informacją o godzinach otwarcia. Dopiero później, dowiedzieliśmy się od Anny z Oblicz Gruzji, że bar zaczyna działalność po południu i działa do wczesnych godzin rannych. Kiedyś … Kontynuuj czytanie
trasa do Gruzji
W końcu nadszedł TEN dzień – dzień końca pracy i początku wakacji, początku trasy. Jak zwykle ruszyliśmy w drogę na noc i zostawiając za sobą Słowację oraz Węgry pojechaliśmy jednym ciągiem do Rumunii. Tym razem obyliśmy się bez winiety i e-matricy – nasza marszruta omijała drogi płatne. Wkrótce po przekroczeniu granicy z Rumunią, wyjęliśmy „rogale” i zapadliśmy w sen, zdaniem Erynii zbyt … Kontynuuj czytanie
kopalnia Guido
Wiele razy, przejeżdżając przez Śląsk, mijaliśmy drogowskazy kierujące na zabytkowe kopalnie „Luiza” i „Guido” w Zabrzu. I w końcu (Erynia) zdecydowaliśmy, że już najwyższy czas! Niestety „Luiza” przyjmie gości dopiero w połowie 2015 r., ale „Guido”, według słów przewodnika, dzierżąca palmę najgłębszej kopalni-muzeum w Europie, jest czynna i przyjmuje gości z całego świata. Ponieważ i gościnność ma swoje ograniczenia, więc i do „Guido” należy się zarejestrować … Kontynuuj czytanie
słowackie ceramiki i wina
Przed powrotną drogą pospaliśmy dłużej więc zebraliśmy się z hotelu dopiero około 10. Erynia miała w planach dooglądać jeszcze Błękitny Kościół, więc zatrzymaliśmy się na parkingu nadbrzeżnym i te parę przecznic poszliśmy spacerkiem. I tu okazało się, że parking był prywatny (płatny!), a na ulicach wiele było miejsc parkingowych bezpłatnych w niedzielę – no cóż, frycowe trzeba było zapłacić. Po błękicie … Kontynuuj czytanie
Wiedeń
Po przekroczeniu granicy Erynia natychmiast zaczęła porównania z Danią: płasko, dużo wiatraków, czysto, ale trawa przed domami niewykoszona i zachwaszczone ogródki. Do tego remont drogi na trasie wymusił na nas objazd trzeciorzędnymi drogami – zupełnie porównywalne z trzeciorzędnymi „polskimi drogami”. Albo im ten „ordnung” nawala, albo u nas nie jest aż tak źle… W końcu wylądowaliśmy na Park&Ride Erdburg, … Kontynuuj czytanie
Bratysława i okolice
Erynia wymyśliła sobie jakiś czas temu odwiedzenie stolicy Słowacji – Bratysławy. A jak już to wymyśliła to zaraz potem doszła do wniosku, że jest to w sumie takie małe miasteczko i jak już się jest w Bratysławie to trzeba by odwiedzić Wiedeń. Niemały wpływ na tę decyzję miał węgierski kolega z jej pracy, który na hasło „Bratysława” niemiłosiernie się skrzywił … Kontynuuj czytanie
od brzegu do Brzegu Opolszczyzny
…a właściwie od Góry, którą W. zawsze uznawał za widomy znak obrzeża Opolszczyzny, od Góry Świętej Anny. Zazwyczaj mijamy tę wieś przejeżdżając autostradą w poprzek góry. Tym razem postanowiliśmy obejrzeć tę okolicę. Niestety nie jest możliwe zjechanie tam z A4, można jedynie zatrzymać się na parkingu MOP i pójść na spacer. A jest to ciekawe miejsce zarówno pod względem … Kontynuuj czytanie
Ringkøbing Fjord – „w lewo”
Piątek zaczęliśmy od długiego spania, a później od długiego wybierania miejsc do zobaczenia. I wybraliśmy. Wypadło na kierunek odwrotny od wczorajszego. Na pierwszy ogień poszła Duńska Destylarnia Whisky – Stauning Whisky. Whisky tu produkowana zdobywa medale bo firma produkuje ją zwracając baczną uwagę na dotrzymywanie warunków tradycyjnej technologi amerykańskiej i szkockiej – Erynia przetestowała trzy rodzaje, w tym jedną … Kontynuuj czytanie