Swołowo, wieś będącą nieformalną stolicą Krainy w Kratę, a w nim do żywego skansenu (Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie; Oddział Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku).
Skąd nazwa tej krainy?
A stąd, że spora część poniemieckich zabudowań w tej okolicy jest szachulcowa, a z daleka wygląda to jak czarna krata na białym tle. Nazwa ta powstała w latach 90′ ubiegłego wieku, ale zanim doszło do wykupienia oraz remontu kilkusetletnich, rozwalających się zabudowań, minęło dobrych kilkanaście (o ile nie dwadzieścia) lat i wydano sporo funduszy unijnych. Efekt wszakże jest wart całego zachodu. Po wykupieniu biletów w kasie, dostaliśmy mapkę wsi z zaznaczonymi zagrodami, albo pojedynczymi budynkami, goszczącymi ekspozycje stałe lub czasowe. Czekał więc nas spacer. Na początek wpadliśmy do wysokiego budynku z wyrobami drewnianymi, począwszy od przykładów rzeźbionej bramy wjazdowej do gospodarstwa, starych drzwi, krzeseł czy skrzyń posażnych – głównie poniemieckich – po narzędzia do ich wytwarzania. Inna wystawa zawierała nagrania z dożynek i innych wiejskich „wydarzeń”.
Druga ekspozycja, w innym budynku, poświęcona była tkactwu, farbowaniu tkanin i wyrabianiu na nich wzorów za pomocą stempli – przypomniało nam to muzeum w Tržiču. Była również malutka część poświęcona zarówno przedwojennym lokalnym haftom niemieckim, jak i wzorom zza Buga oraz innych części Polski. W końcu na tych terenach wylądowali repatrianci. Inne budynki mieściły piece chlebowe, kuźnię z wyposażeniem, wystawę zdjęć z całej Polski poświęconą bramom weselnym, wraz z opisami zmian zachodzących na przestrzeni lat. Nas ujęło tu zdjęcie z bliskich nam Wilamowic. W kuźni są organizowane coroczne spotkania kowali. Przypomniała nam się Kuźnia nad Bobrem.
Jednym z punktów wiejskiego skansenu jest zagroda Albrechta, nazwana tak od nazwiska rodziny przedwojennych gospodarzy. Tu pięknie pokazano jak to wyglądało przed wojną: wejście przez bramę wjazdową na podwórze, na środku którego był gnojownik, a dookoła którego znajdowały się wozownia, miejsce na maszyny rolnicze, silosy na kiszonki. Naprzeciw bramy dom wraz z umeblowaniem, dwiema kuchniami z piecami fajerkowymi oraz piece kaflowe wbudowane w ściany, mogące przez to ogrzewać dwa pomieszczenia naraz. Meble przypominające te, które mieli w domu dziadkowie W. (trochę mniej rzeźbione). Po prawej stronie od bramy, ku naszemu zdumieniu zobaczyliśmy stajnie z końskimi rzędami. Po podwórzu biegały gęsi, a w kolejnych pomieszczeniach były i owce – żywe i meczące! Kot i pies też się znalazły. Kolega R. (mieszczuch z Łodzi) był zachwycony, bo myślał, że muzealnicy puszczali nagrania zwierząt. Biorąc pod uwagę, że w Swołowie, przy głównej ulicy, trafiliśmy na mlekomat(!), nie było to podejrzenie bezpodstawne…
Przy zagrodzie Albrechta jest jeszcze wiejska gospoda specjalizująca się w gęsinie, niestety była zamknięta. Na skutek nagłych, a niespodziewanych wydarzeń zmienił się ajent, trwa remont, a lokal być może otworzy się na majówkę.
Kolejna wystawa w innym miejscu poświęcona jest historii wsi, zarówno miejsca od czasów najwcześniejszych, aż po te współczesne. Ciekawym pomysłem był słup reklamowy z wydrukami artykułów z gazet opisujących wydarzenia we wsi. Naszą uwagę przykuł artykuł o Swołowie pod latarnią. Wieś z założenia miała promieniować światłem kultury na okoliczne wsie, zawierające również budynki w kratę. No i swego czasu zaświeciła… burdelem otwartym w jednej z zabytkowych zagród, do której klientów z pobliskiego Słupska przywoził bordowy mercedes.
A mieszczuchy twierdzą, że na wsi nic się nie dzieje. Życia nie znają.
Historia wsi była też opowiedziana poprzez relacje, spisane i nagrane, jej dawnych mieszkańców – zarówno przed- jak i powojennych. Warto poczytać i posłuchać.
Ostatnim punktem programu, była chata znachora z wystawą pięknie opisującą praktyki wiejskich specjalistów od leczenia chorób zarówno ludzi jak i zwierząt, z uwzględnieniem przesądów, listów intencyjnych, leczonych chorób i stosowanych remediów – zarówno ziołowych, jak i tych, od których współczesnym lekarzom jak i pacjentom włos się jeży na głowie.
Podczas przeglądania Internetu Erynia wynalazła nadmorską ciekawostkę – „Krainę w Kratę”. Tak trafiliśmy na Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- W. - Będzin – kirkut i zamek
- Pudelek - Będzin – kirkut i zamek
- w. - Orle Gniazda: Olsztyn
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Orle Gniazda: Olsztyn
- W. - Będzin – kirkut i zamek
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
- Wrak, jaskinie i Maa
- Dzień lenia i kwiat
- Tenta, Kolossi i Apollo
- Pafos, Afrodyta i koty
- „Wlot do” Cypru
starsze w archiwum