browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Monte i dwa ogrody

do albumu zdjęć

Kolejką na Monte

Ranek rozpoczął się świecącym słońcem, śpiewającymi ptakami i… dwoma wycieczkowcami w porcie. Jako że, według prognozy, miał być to ostatni słoneczny dzień naszego tu pobytu, Erynia zaparła się na Monte. Rzecz jasna, kolejka do kas była nie gorsza niż wczoraj, ale nic to, przeboleliśmy. Bardziej cierpieliśmy, gdy po odejściu od kas zobaczyliśmy dużo dłuższą kolejkę do wejścia, do wagoników Teleferico. Przy kasie zdecydowaliśmy się na bilet kombinowany, czyli wyjazd na Monte jednym wagonikiem, później, po krótkim spacerku, druga podróż podobnym wagonikiem do Ogrodu Botanicznego, zwiedzanie Ogrodu i podróż z powrotem – wszystko w cenie 35€/os.
do albumu zdjęć

Ogród Botaniczny

Erynia twardo się zapierała, że nie, na pewno nas w tym ogrodzie nie było, ale W. miał rację – 5 lat temu podjechaliśmy samochodem z drugiej strony. Może on i nie pamięta imion, nazwisk i nazw własnych, ale przebyte trasy i miejsca zazwyczaj „jakoś tak” mu się w pamięci zapisują. Przy poprzedniej wizycie cokolwiek mniej kwitło i niebo dbało o nawilżenie nie tylko gleby, za to teraz wiosna przejęła ogród we władanie. Pomimo tłumów, spacer tarasami wśród kwiatów, i wszelkiego innego zielska,
banano-ananas

banano-ananas

był odświeżającą duszę przyjemnością. Wreszcie mieliśmy okazję zobaczyć, jak w warunkach naturalnych owocuje Monstera dziurawa dając wyśmienite owoce – banano-ananasy. Ogród rozciąga się tarasowo na zboczu więc zwiedzanie odbywa się serpentynami, a czasami prosto od kolejki w dół i z dołu do góry, do kolejki.
Po wdrapaniu się na górę ogrodu, kolejką wróciliśmy w okolice Ogrodu Tropikalnego (Jardim Tropical Monte Palace). Tu trochę nam szczęki opadły – nie tylko z powodu rozległości (by się nie zgubić wraz z biletem otrzymaliśmy mapkę). Zastanawiając się jak by opisać to miejsce,
do albumu zdjęć

Ogród Tropikalny

do głowy przychodzi nam jedno określenie: ogrodowy Disneyland, ale w dobrym guście. Duża (7 ha), świetnie zagospodarowana przestrzeń na tarasowo schodziła w dół. Schodki pozwalały wygodniej poruszać się pieszym, a alejki umożliwiały stylizowanemu na stary samochód pojazdowi elektrycznemu, przewozić ludzi tam i z powrotem. Kładki stylizowane na japońskie nad nie-strumykami świetnie wkomponowane w zbocza przechodziły w pobliżu kaskad, sadzawek z różowymi flamingami, stawów z ogromnymi czerwonymi i białymi rybami (tak do 5 kg). Gdzie indziej można było dostrzec stawik z łabędziami, w innym znów miejscu wolierę z ptakami oraz wolno chodzącymi pawiami w kolorach różnych. No szał ciał i uprzęży.
do albumu zdjęć

Wystawa minerałów


Gdzieś na obrzeżach wiszące kopie azulejos przedstawiające postacie historyczne. Do tego duża powierzchniowo wystawa sporych rozmiarów minerałów w postaci naturalnej (dużej) głównie z Brazylii. Zdecydowanie warto spędzić tu więcej czasu. Na samym dole darmowa (wedle reklamy) degustacja wina, ale tam woleliśmy już nie iść, nie będąc pewnymi, w jakim stanie musielibyśmy wracać na górę. Całe szczęście, że Erynia pomiędzy kolejkami zaspokoiła „głód wielki” bo chyba nie miałaby siły przejść całej trasy.
Po opuszczeniu ogrodu i szybkim powrocie do portu (dzikich kolejek na dół jakoś nie było), oboje z W. w końcu załapaliśmy się na talerz muszli, i powoli wróciliśmy do hotelu.
 

Podkład muzyczny: „Música Alfredo Marceneiro
udostępniony przez archive.org

poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.