2022
Turbo „start”
Wakacje zaczęły się wybitnie nieszczęśliwie. Mieliśmy wyjechać w środę około 16. i nawet pewnie by się to nam udało, ale W. pakując samochód postanowił otworzyć w nim tylne szyby – i otworzył, tylko że gdy już ruszaliśmy okazało się, że jednego tylnego okna nie da się zamknąć. W. rozebrał drzwi i nic ciekawego nie zobaczył – oprócz tego, że wszystko wyglądało w porządku. … Kontynuuj czytanie
Skansen Pribylina
Dzień powrotu zawsze jest trudny do zaplanowania. Niby wiadomo ile jest czasu i jak dzień ma się skończyć, ale są i ograniczenia z tym związane – trzeba wrócić do domu. Mieliśmy do wyboru parę miejsc, ale albo były zbyt daleko, albo zbyt mało czasu by nam zajęły, wybraliśmy więc skansen: „Múzeum liptovskej dediny Pribylina”. Po szybkim i sutym śniadaniu, pakowaniu … Kontynuuj czytanie
Skansen i jaskinia
Ranek po ciężkiej nocy obżartuchów nie zachęcał do górskich tras. Co prawda nie lało, ale niebo było zaciągnięte równo i szaro. Co prawda śniadanie było smaczne i obfite, ale M. postanowił dopasować się do poziomu nieba i stwierdził, że w Internecie znalazł informację o zajętości wszystkich miejsc na zwiedzanie jaskini Brestowskiej, którą nam wcześniej zaproponował. Zaczął robić za Smerfa Marudę, … Kontynuuj czytanie
Huta, kościół i skansen z „vlakom”
M. zawsze z wielkim sentymentem opowiadał nam o Słowacji. O ile dla nas był to kraj z reguły tranzytowy, o tyle dla Niego zazwyczaj docelowy. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że M. mieszka zaledwie godzinę od granicy. Wpadliśmy ostatnio na pomysł wspólnego wypadu, gdzie M. miałby nam pokazać parę swoich ulubionych miejsc. Tym sposobem mieliśmy już zagospodarowany długi sierpniowy weekend. … Kontynuuj czytanie
Kapliczki, Baza i Pies
Już od dawna W. miał wielką ochotę na wygłaskanie wielkiego psa reklamowanego przez naszego przyjaciela M. Psa można było spotkać w bazie namiotowej „Jaworzyna” na szlaku beskidzkim. Ruszyliśmy więc niedzielnym rankiem, zgarnęliśmy M. z Andrychowa i zaczęliśmy trasę beskidzką. Najpierw skierowaliśmy się do Rychwałdu by rzucić okiem na pominiętą poprzednim razem Kaplicę Rzymskokatolicką pw. Serca Pana Jezusa. Sama … Kontynuuj czytanie
Beskid w drewnie
Stworzyliśmy potwora. Oboje doszliśmy do tego tego wniosku, gdy kolega M. zgłosił się do nas z listą gotowych miejsc do zobaczenia w sobotę. Oczywiście z dziką rozkoszą przystaliśmy na propozycję i o poranku ruszyliśmy w drogę. Tym razem Furia została w domu, nadzorowana przez Mamę Erynii. Trzeba kota socjalizować. Wracając do rzeczy, tradycyjnie zgarnęliśmy M. w Andrychowie i przez Przełęcz Kocierską pojechaliśmy do Gilowic … Kontynuuj czytanie
Niesmak i Dziura
Nadszedł w końcu Dzień Otwarty Domów Przysłupowych. Po obejrzeniu z zewnątrz paru domów przysłupowych „po drodze”, dzień ten postanowiliśmy przeznaczyć na Bogatynię gdzie jest ich duże nagromadzenie. Zaparkowaliśmy auto w centrum Bogatyni, ku naszemu zdumieniu nie mając najmniejszego problemu ze znalezieniem miejsca. Ot, zalety małych miast. Od razu skierowaliśmy się w Aleję Żytawską, ciągnącą się wzdłuż potoku Miedzianka. Tu … Kontynuuj czytanie
Frýdlant – pałac, zamek i browar
Wstawać to się nam po tej wczorajszej podróży i późnej kolacji wybitnie nie chciało. Zeszliśmy co prawda na śniadanie o w miarę rozsądnej porze, ale wyjechaliśmy z hotelu tak około 11. Śniadanie jak na standardy hotelowe było całkiem przyzwoite, nie było bogate, ale syte. Ciekawostką był barszcz ukraiński stojący w kociołku obok chleba. Nie jest to często spotykana zupa śniadaniowa. … Kontynuuj czytanie
Domy Przysłupowe
Z pojęciem „dom przysłupowy”, czyli w skrócie mówiąc dwoma domami zbudowanymi jeden nad drugim, zapoznaliśmy się lat temu kilka, gdy nocowaliśmy w pięknej „Kuźni nad Bobrem” w Przeździedzy, będącej jednym z przykładów takiego domu. Wtedy wspomniano nam o dorocznym „Dniu Otwartych Domów Przysłupowych”, gdy można zrobić sobie rundkę i przyjrzeć się takim obiektom nie tylko zza płota. Pomysł wydał nam się … Kontynuuj czytanie
Kot w skansenie i inne
Pogoda jak marzenie, trochę słońca, trochę niezbyt groźnych chmurek, aż wstyd byłoby nie skorzystać, szczególnie że przyjaciel W. z dawnej pracy zapraszał do siebie do Bystrej Podhalańskiej. Zaproponowaliśmy wspólny wypad koledze M., on w zamian podrzucił nam ciekawe miejsca do obejrzenia po drodze. Na pierwszy ogień (oby nie rzeczywisty!) poszedł Dwór w Stryszowie. Ma on co prawda udokumentowaną … Kontynuuj czytanie
Kościół, wieża i obiad
Po obejrzeniu pałacu zostaliśmy, przez przemiłą Panią oprowadzającą, zachęceni do odwiedzenia Kościoła Świętego Krzyża, który księżna Dorota Talleyrand-Périgord przeznaczyła na grobowiec rodzinny książąt żagańskich bo Kościół Katolicki, jako ewangelików, nie pozwolił pochować ich w żadnym ze „swoich” kościołów. W efekcie w małym kościółku znalazły się trzy wielkie sarkofagi zajmujące znaczącą część jego powierzchni. Cały kościółek współgra ze stylem … Kontynuuj czytanie
Pałac Książęcy w Żaganiu
O poranku, po jak zwykle tutaj niezbyt dobrze zorganizowanym śniadaniu, opuściliśmy Pensjonat Bartosz i podjechaliśmy pod Pałac Książęcy by przespacerować się po nim z przewodniczką. Co prawda wczoraj obejrzeliśmy już większość sal, ale tym razem mury zostały wypełnione również historią przez przemiłą przewodniczkę. Co prawda historycy sugerują, że pierwszy zamek został wybudowany w XIII w., ale tutaj nie ma … Kontynuuj czytanie
Winnica Saganum
Przeszliśmy się na piechotę z Żagania do sąsiedniego Bożnowa, po drodze odnotowując piękny gmach szkoły muzycznej, a dawny szpital, którego wnętrza przewyższają ponoć urodą nawet wnętrza Pałacu Książęcego. Niestety, podziwiać je mogą wyłącznie uczniowie i ich rodzice oraz grono pedagogiczne. Co prawda, dyrekcja jest namawiana do zorganizowania dni otwartych, ale na razie nie wiadomo jak i kiedy miałyby się … Kontynuuj czytanie
Żagań – miasto
Rano, ku naszemu zdumieniu, okazało się, że w recepcji leci TVN. Zapytaliśmy kelnera, skąd taka rozbieżność w poglądach między parterem, a piętrem. Otóż niedawno stacje zmieniły sygnał, telewizory w pokojach już nie odbierają tego nowego, a serwis się spóźnia. Mieliśmy pecha, ale w końcu nie przyjechaliśmy tu oglądać telewizji. Rankiem chcieliśmy się przede wszystkim dostać do Informacji Turystycznej, zaopatrzyć w informacje o mieście, … Kontynuuj czytanie
Śmietnik w Ośle
Z pełnymi brzuchami ruszyliśmy w dalszą drogę, na której W. ustawił punkt typu „zrujnowany pałac”. Erynia dodała jeszcze punkcik „kościół z cebulastym dachem”. O ile gotycki kościół filialny pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rudawicy był zamknięty (co jest normą) to okolica wyglądała na czystą i zadbaną. Na kamiennych murach zewnętrznych widać było kolejne etapy rozbudowy kościoła (XIV-XVIII w.), … Kontynuuj czytanie
Opactwo Lubiąż
Kolejne warsztaty winiarskie zaprowadziły nas znowu do Wrocławia. Według W. ciężka choroba sommelierów i sprzedawców każe im niestety promować tylko wina wytrawne i wytrawne z bąbelkami [W.: „w większości nie nadających się do picia – bo wytrawne”]. I jest to nawet zrozumiałe – łatwiej stworzyć duży popyt na byle co, nadające się tylko jako dodatek do jedzenia (i to też nie zawsze), … Kontynuuj czytanie
Zamki i kamienie
Tak nam jakoś Orle Gniazda idą z długimi przerwami. W. postanowił zmotywować siebie i Erynię i kontynuować zwiedzanie, znowu od najdalszych miejsc od domu. Zaprosił na wycieczkę przyjaciela M., ustawił trasę i rankiem ruszyliśmy do Siewierza. Jest w nim bowiem zamek biskupi. Co prawda początkowo był zamkiem książęcym, ale jednak i tak nie wiadomo dokładnie, kiedy go posadowiono, to najlepiej było … Kontynuuj czytanie