browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Mennonici i Olędrzy

…to, co zostało z ich domów i cmentarzy {dla wytrwałych}
Mennonici

Mennonici

Osadnicy z Niderlandów, Olędrami (Olendrami) zwani, pojawili się w Polsce już w XIII w. by meliorować i użytkować Żuławy. Później, pod koniec XVI w., przybyła duża, prześladowana w ojczyźnie, grupa religijna Mennonitów. W szczytowym okresie rozwoju, Olędrzy (niekoniecznie wyznania Mennonickiego) stanowili do 13% ludności Żuław. W rejonie tym pozostawali praktycznie do końca II wojny światowej, przy czym zaczęli opuszczać ten region już wcześniej, gdy ziemie te zostały wcielone do zaboru pruskiego, bo ich religia nie pozwalała na służbę wojskową, a Prusacy chcieli „pobierać rekruta” do swej ulubionej rozrywki.
Gburzy - bogaci gospodarze pomorscy

Gburzy

Dzisiaj po Mennonitach i Olędrach pozostały już tylko cmentarze, kościoły, domy podcieniowe i nieliczne wiatraki. Z ciekawostek – ilość kolumn podcieni pokazywała poziom bogactwa liczony we włókach. Zdarzały się też domy Gburów – bogatych gospodarzy (niekoniecznie Olędrów).
Te informacje tak nas zaciekawiły, że postanowiliśmy zwiedzić Szlak Mennonitów
do albumu zdjęć

Szlak Mennonitów

dostosowując kolejność ciekawych miejsc do możliwości i czasu. Właściwie pomysł był Erynii. W.zareagował typowo, Erynia rzuciła pomysł by obejrzeć cmentarze mennonickie i domy podcienione na Żuławach i w okolicy więc on znalazł ile się dało i poustawiał trasę tak by przejechać przez wszystkie punkty (było ich 31) w miarę po kolei – wyszło całej trasy z dojazdami tam i z powrotem 481km.
Erynia złapała się za głowę, W. za kierownicę i „pojechalim”. Trasa dojazdowa była w miarę prosta i bezbolesna, no może oprócz przejazdu przez Starogard Gdański – przydała by się obwodnica dla ruchu tranzytowego. A potem to już poszło (dwa pierwsze obejrzeliśmy w drodze do Malborka):
Cmentarz w Międzyłężu (Medilanze, Meselanz, Mesland, Alt Moesland, Mösland), przy samej drodze, znajdował się stanie szczątkowym. Smętnie sterczące ceglane słupy ogrodzenia, nagrobki zredukowane praktycznie do samych obramowań, resztki elementów metalowych świadczące o „zaradności” miejscowej ludności. Dobrze że chociaż była tablica informacyjna, a i teren cmentarza był oczyszczony z chaszczy.  
cmentarz w Międzyłężu

Międzyłęż

 
cmentarz w Stogach Malborskich

Stogi Malborskie

Cmentarz w Stogach Malborskich (Heubuden) prezentował się dużo lepiej. Przede wszystkim, zachowało się ponad dwieście kamiennych nagrobków (9 steli przeniesiono z innego cmentarza), na niektórych można odczytać pełne inskrypcje. Samo miejsce jest ładnie ogrodzone, przy niektórych nagrobkach paliły się znicze. I my zapaliliśmy.
W Królewie (Königsdorf) obejrzeliśmy (z zewnątrz) kościół neogotycki z interesującą plebanią i „ciekawym” parkiem miejskim. W. skojarzył się on z podobnym parkiem, który „powstał” na cmentarzu poewangelickim w Sobótce.
Królewo - »park« i kościół

Królewo

cmentarz w Szaleńcu

Szaleniec

 
Cmentarz w Szaleńcu (Thörichthof) był niewielki, ale dobrze utrzymany, ogrodzony i ładnie opisany na tablicy ustawionej przed wejściem.
Rozgart (Preußisch Rosengart) – dwa domy podcieniowe. Jeden typowy z podcieniami w środku ściany frontowej, drugi nietypowy z zamurowanymi podcieniami w ścianie szczytowej. Dodatkowo, przy kościele, cmentarz bez ogrodzenia za to z kutą bramą.
Rozgart - domy podcieniowe

Rozgart

Kępniewo - dom podcieniowy

Kępniewo

 
Trochę w bok od trasy, w Kępniewie (Kampenau), stoi prywatny dom podcieniowy. W. nie umieścił, ponoć istniejącego, cmentarza na trasie bo go nie znalazł.
 
Jezioro (Thiensdorf) – dawny zbór pomennonicki, zamknięty i pusty, a za nim resztki cmentarza.
Jezioro - zbór i cmentarz

Jezioro

 
Tropy Elbląskie

Tropy Elbląskie

Tropy Elbląskie (Streckfuß) to porażka. Niby dobrze opisane stanowisko, ale zarówno dawny budynek szkoły jak i to co pozostało po budynku podcieniowym sprawia przygnębiające wrażenie. Układ urbanistyczny ulicówki wodnej jest trudno dostrzegalny w chaszczowisku. Jeszcze większym chaszczowiskiem jest cmentarz, kiedyś specjalnie wzniesiony i otoczony rowami melioracyjnymi.
Po drodze zatrzymaliśmy się w Raczkach Elbląskich (Unterkerbswalde) przy słupku wskazującym punkt najniższej depresji w Polsce – chociaż są w tej sprawie zdania podzielone.
Zupełnie nie wiadomo dlaczego (ani po co) W. ustawił na mapie kościół w Jazowej Drugiej – niczym szczególnym się nie wyróżniał.
 
Różewo (Rosenort) – cmentarz na łące, wygląda jak wystające z trawy kamienie, po brzegach trochę drzew, a nimi bele siana.
Różewo - cmentarz na łące

Różewo

Marynowy 42 - dom podcieniowy

Marynowy

 
Marynowy (Marienau) – stoi sobie przy drodze całkiem zadbany dom podcieniowy, bez tabliczek czy innych opisów. Okazuje się, że jest ich więcej – w oczy się nie rzucały.
Nowy Staw (Neuteich) – miejscowość z paroma ciekawostkami architektonicznymi. Na rynku zgrabna Galeria Żuławska ze strzelistą wieżą, kilkadziesiąt metrów dalej dom secesyjny, a po dłuższym spacerze w kierunku północnym dobrze zachowany dom podcieniowy.
Nowy Staw

Nowy Staw

 
I tutaj się nam dzień skończył. Z jednej strony zapadający zmrok z drugiej burczące brzuchy, a z trzeciej ponad 100 km drogi powrotnej zadecydowało – wracamy, z sugestią znalezienia papu. To ostatnie trafiło się nam po drodze w postaci restauracji „Woda na młyn”. Jedzenie był w zasadzie smaczne, z akcentem na „w zasadzie” – obsługa podobnie. Nie polecamy.
 
Dokończenie trasy, kolejnego dnia, W. postanowił poprowadzić „z drugiej strony” – kółko „w prawo”. Dzięki świeżo budowanej i oddawanej (właśnie) trasie S7, W. stracił ponad pół godziny i nerwy na walkę ze zjazdami autostradowymi, parę razy przejechał ją w tę i we w tę, z GPSem się nie dogadał i w końcu wyrzucił „Cyganek 9” z trasy i jakoś poszło. W Nowym Dworze Gdańskim (Tiegenhof) dowiedzieliśmy się później, że właśnie tego dnia jakiś minister otwierał trasę z pompą i niedługo po tym był na niej wypadek i czasowo ją zamknięto – myśmy w korku nie stali za to staraliśmy się zobaczyć jak najwięcej.
Wróblewo, Grabiny Zameczek

Wróblewo

Wróblewo (Sperlingsdorf) – najpiękniejsza wieś pomorska 2017 r., a w niej: kościół z XVI w. (przebudowany w XVIII w.), prawie na przeciw kościoła budynek z 1875 r. i bardzo ładny dom sołtysa.
Trutnowy (Trutenau) – pięknie odrestaurowany, zamieszkały dom podcieniowy. Obok niego, przez krzaki, przechodzi szlak domów podcieniowych. Kawałek dalej, już trochę w gorszym stanie dom mieszkalny z XIX w.
Trutnowy

Trutnowy

Miłocin

Miłocin

Miłocin (Herzberg) – kościoła już nie ma, za to pozostał cmentarz w postaci porozrzucanych po parku nagrobków i odnowiony z funduszy europejskich dom podcieniowy
Cedry Wielkie

Cedry Wielkie

Cedry Wielkie (Groß Zünder) – kościół pw.Św.Aniołów Stróżów – w trakcie renowacji. W nim natknęliśmy się na interesujący dialog komisji architektoniczno-budowlanej z księdzem. Scenka rozgrywała się na chórze, a dotyczyła renowacji schodów prowadzących na dzwonnicę.
  • Te cegły trzeba będzie wyrąbać, wysokość schodów nie odpowiada normatywom.
  • Panie, gotyckie schody chce Pan rąbać?!
  • A kto Panu udowodni, że są gotyckie?
  • A kto Panu udowodni, że nie są?
  • Ostatecznie mogę je obić drewnem, ale to będzie dziesięć roboczogodzin. Mogę też wystąpić o odstępstwo, ale to będzie trochę drożej niż 10 roboczogodzin.
Wyczuwalne napięcie w głosie rozmówców, jak również tematyka dyskusji sprawiły, że poczuliśmy się jak w kryminale Chmielewskiej. (W. skomentował to delikatniej: „komicznie wygląda walka architekta z architekturą”).
Leszkowy

Leszkowy

 
Leszkowy (Letzkau) – kościół pw.Brata Alberta z XIV w. Ale po przebudowach wygląda na młodszy.
 
 
Kiezmark (Käsemark) – kościół z pięknymi witrażami (niestety zamknięty).
Kiezmark

Kiezmark

Żuławki

Żuławki

Żuławki (Fürstenwerder) – dom gbura z interesującymi schodami oraz dom podcieniowy. Niestety, pozostałych W. wcześniej nie znalazł i przez to nie umieścił ich na trasie. Z ciekawostek – tutaj kręcono film Pan na Żuławach.
 
 
Drewnica (Schönbaum) – wiatrak „Koźlak” z 1718 r.
Drewnica

Drewnica

Żelichowo

Żelichowo

 
Żelichowo (Petershagen) – kościół greckokatolicki pw.św.Mikołaja i Mały Holender – dom podcieniowy z kuchnią żuławską. Oba niestety zamknięte.
Orłowo (Orloff) – cmentarz pomennonicki wyglądający jak składzik za kościołem. Nagrobki leżały nawet na paletach, a opis cmentarza nie zachęca do jego oglądania. Niestety nie znaleźliśmy wcześniej opisu umiejscowienia tamtejszych domów podcieniowych.
Orłowo

Orłowo

Na wylotówce z Nowego Dworu trafiliśmy na stary, opuszczony, rozsypujący się dom, z cudowną ciesielką. Szkoda, by takie cudeńko przepadło.
Lubieszewo

Lubieszewo

 
Lubieszewo (Ladekopp) – kościół pw.św.Elżbiety, dom podcieniowy i obelisk w miejscu dawnego kościoła i cmentarza ewangelickiego
 
Stawiec (dawniej część Lubieszewa Ladekopp) – duży cmentarz pomennonicki z wieloma interesującymi nagrobkami.
Stawiec

Stawiec

Gniazdowo

Gniazdowo

 
Gniazdowo (Schönhorst) – dom podcieniowy, trochę nadgryziony zębem czasu, ale okna i okiennice ładnie odrestaurowane.
 
Nowa Cerkiew (Neukirch) – dom podcieniowy i monument w miejscu pozostałym po przeniesieniu XVII w. kościoła do Elbląga.
Nowa Cerkiew

Nowa Cerkiew

Palczewo

Palczewo

Palczewo (Palschau) – wiatrak holenderski i niepozornie wyglądający dawny kościół ewangelicki (obecnie kaplica katolicka), która z zewnątrz wyglądała jak przerośnięta drewniana szopa. Z przodu stała mikra stalowa dzwonnica, u podnóża której leżały sobie wdzięcznie trzy całe dynie. Zupełnie nie wiedzieć dlaczego, skojarzyły nam się z pewnym amerykańskim świętem… Dostaliśmy lekkiej głupawki. W ramach tejże, W., od niechcenia zapytał panią, która przyszła z kwiatami, czy można obejrzeć wnętrze – można było. Pani po pięciu minutach wróciła z kluczem. Zdecydowanie było warto. Otóż jeden z poprzednich, nieżyjących już proboszczów, był pasjonatem architektury, dużo czytał na temat regionu i postanowił sprawdzić co też jest pod paroma warstwami farby olejnej. Okazało się że są oryginalne malowidła ludowo-religijne pokrywające wszystkie ściany. Postanowił więc zachować (na ile się dało) to drewniane, malowane wyposażenie (ołtarz, ściany ławki, kazalnica, chór). Tylko lewa (patrząc od strony ołtarza) ściana kaplicy jest nowa (deski spróchniały), ale nie widać było różnicy – styl malowideł został zachowany. Kolejni proboszczowie również dużo zrobili dla zachowania zabytku. Znaczy i wśród kleru trafiają się ludzie z pasją i powołaniem.
Do wsi Boręty (Barendt) dotarliśmy o zmroku. W. zaciekawiły ruiny na cmentarzu. Były to ruiny kościoła gotyckiego – ładnie utrzymane i zamknięte kratami by nikt się po nich nie pałętał. Za kościołem były dwa smutne, puste groby. Zapaliliśmy im światełko.
Boręty

Boręty

 
Podsumowując, na szlaku mennonickim natknęliśmy się na:
  • cmentarze w różnym stopniu rozkładu, czasem były to ładnie wydzielone kwatery przy cmentarzach katolickich, z dużą ilością zachowanych nagrobków, i nawet paliły się tam znicze, częściej miejsca nie ogrodzone, z wyrąbanymi do samego obramowania grobami i wyrastającymi z grobów krzakami lub drzewami. Czasem były to zwyczajne mikro-lapidaria z kilku zachowanych płyt nagrobnych opartych o ścianę kościoła (najczęściej dawnej ewangelickiej świątyni), lub położone luzem na paletach.
  • dawne zbory czy kościoły ewangelickie, najczęściej zamienione na kościoły katolickie, we wsiach zabitych dechami – niszczejące.
  • nieliczne zachowane wiatraki w różnym stadium rozkładu.
  • domy podcieniowe w różnym stadium zachowania bądź rozkładu. Trafiliśmy na jeden z ofertą noclegową, karczmę czy galerię – otwarte jedynie w sezonie. Niektóre domy można ponoć oglądać wewnątrz za zgodą właścicieli, może kiedyś spróbujemy – po dokładnym rozeznaniu tematu.
wykład o domu podcieniowym

Wykład

Nie dziwimy się, że domów odrestaurowanych jest tak niewiele. Nie jest łatwo trafić na ludzi z taką pasją i odpowiednimi pieniędzmi jak w znalezionym w Internecie wykładzie.
 
W niektórych wsiach warto rozejrzeć się wokół. Urocze są też inne murowane i drewniane domki, z kolorowymi okiennicami, z zachowanymi zdobieniami laubzekinowymi w szczytach dachów.
 
W Nowym Dworze Gdańskim jest Park Kulturowy Żuławski. Niestety po sezonie zamykany o 15. Tam musimy wrócić w sezonie.
 
Naszym zdaniem najlepiej zachowane, a nawet odnowione domy są w powiecie gdańskim. Jak nie ma czasu na dłuższą wycieczkę, okolice Elbląga można sobie darować. W powiecie gdańskim wyznaczony jest również mennonicki szlak pieszo-rowerowy prowadzący czasami „na skuśkę, bez Maryny pole” przez chaszcze i nieużytki do kolejnych zabytków. Zauważyć należy, że szlak ten bywa podmokły (o czym jest informacja na tablicach), warto więc na wszelki wypadek zaopatrzyć się w kalosze. W końcu to Żuławy.
Wracając z tej obfitującej w ciekawostki, trasy trafiliśmy na wyśmienite jedzenie w Gościńcu Konopielka. Kelnerka zaproponowała nam dania spoza karty: grzybową na gęsinie, stek wieprzowy grillowany – mięciutki, sałata z osobno podanym sosem, pieczone ziemniaczki. Cudo!
poprzedni
następny

9 odpowiedzi na Mennonici i Olędrzy

  1. Anna Walczak

    Osadnicy osuszający w XIII wieku teren Żuław pochodzili z Niderlandów, Fryzji, Groningen… to jeszcze nie Olendrzy. Nazwa ta pochodzi od prawa emfiteuzy czyli oczynszowania ale od XVI wieku. Stare wsie zakładano na prawie flamandzkim, później chełmińskim. Nieudane lub zniszczone powodziami lokacje zasiedlali Olenderzy i miały one z reguły rozplanowanie rzędówek bagiennych. O szczegółach strony: Holland.org.pl; Opitz.pl; Moja strona internetowa ostatnio nie działa. Facebook: Anna Magdalena Walczak – pozdrawiam

  2. Pudelek

    Faktycznie ciekawe rejony. I tłumy turystów raczej tam nie grożą.

  3. krystyna

    Mała uwaga: Starogard Gdański, a nie Stargard.
    Podziwiam Wasze zacięcie poznawcze. Myślę, że jest bardzo mało osób, które widziały opisane obiekty. Łatwiej wybrać się na gdańską Starówkę niż na poszukiwane śladów Mennonitów, choć trzeba przyznać, że lokalne media dość często piszą o historii byłych mieszkańców tych terenów.

    • W.

      Już poprawione – dziękujemy.
      Gdańska starówka była w planach, podobnie Malbork, ale Parszczenica ma taką atmosferę, że „dzień lenia” bardzo nam się przedłużył. 😉
      Ale i Trójmiasto i Malbork w planach pozostają!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.