W skądinąd uroczej wiosce Karousades szukaliśmy czegoś do jedzenia. W centrum, wzdłuż drogi którą jechaliśmy, była tylko jedna jadłodajnia, i na dodatek remontowana. Erynia wyskoczyła zapytać o inne możliwości: „Chcecie jeść? To 700m dalej jest taverna Anatoli. Jak lubicie ryby i owoce morza to będziecie w raju. Czy jest dobra? Jak lokalni tam jedzą, to jest dobra!”. Ledwo zaparkowaliśmy pod knajpą, a właściciel już nas spytał skąd jesteśmy. „Z Polski? Mam jednego przyjaciela w Polsce. Robert Makłowicz się nazywa. Znacie go?”. No my, podobnie jak miliony Polaków, znamy pana Roberta, natomiast wątpliwe by on znał nas… Okazało się, że Makłowicz mieszkał tu 10 dni, a właściciel pomagał mu kręcić program o Korfu. Co do kuchni, mieszanka ryb i owoców morza była znakomita, a w czasie naszego posiłku pojawili się Grecy na obiad. Jedyne zastrzeżenie można mieć do prędkości wydawanych posiłków (żołądki głodne były), ale w końcu to Grecja…
Dalej GPS wywodził nas na manowce, chociaż raz udało nam się zoczyć drogowskaz na Monaster św.Jana (gr. Μονή Αγίου Ιωάννη). Nawet wyglądał na cały, niestety był zamknięty od zewnątrz, za to wewnątrz dziedzińca kusiły pomarańcze na drzewie, ale mury były ciut wysokie. W obu przypadkach (zabytkowym i gastronomicznym) obeszliśmy się smakiem.
W dalszej drodze, w wiosce Acharavi, W. zoczył przy drodze rzymskie łaźnie, a naprzeciw zamknięte muzeum. Zabytek nie przykuł na dłużej naszej uwagi: niewielki, zamknięty za płotem, zadaszony i zachwaszczony. W. stwierdził, że po greckim Dion i tureckiej Hattusy, takie maleństwo już wrażenia na nim nie robi. Samo Acharavi sprawia wrażenie nudnego, bo płasko położonego, kurortu.
Pobliskie Kassiopi, to zupełnie inna bajka. Położone jest na wzgórzach otaczających port i oddzieloną wzgórzem od portu bardzo malowniczą plażę. Na tymże wzgórzu znajdują się ruiny fortecy bizantyjskiej, stanowiącej z Angelokastro i Gardiki, w czasach średniowiecznych, trójkąt obronny. W samym mieście stara ładna architektura współgra z nieodstającymi stylem nowymi budynkami i dobudówkami. Aż miło było popatrzeć. Do tego port rybacko-jachtowy ładnie położony w zatoczce. Wracając do rzeczy, W. ustawił na GPS-ie punkt, który według niego miał być fortecą. Cóż, trafiliśmy na sąsiednie wzgórze mające bardzo ładny widok na miasto oraz wyżej wzmiankowaną. Po drobnych problemach udało nam się zaparkować w porcie (tak, to było pierwsze miasto w którym mieliśmy problem ze znalezieniem miejsca do parkowania), i przeszliśmy się pieszo pod fortecę. Samo wyjście trwało jakieś 5 minut. Sama brama, odrestaurowana chyba za pieniądze unijne, sprawiała imponujące wrażenie. Była nawet podświetlona wielkimi reflektorami (palącymi się w samo południe!). Za bramą było już znacząco gorzej. Cały środek to zarośnięty chaszczami gaj oliwny. Z zabytku zachowały się jedynie (w większości) mury zewnętrzne i jakieś kamulce pośrodku, wystające gdzieniegdzie spomiędzy drzew oliwnych i chaszczowiska. Jedynie po wewnętrznej stronie murów biegła wąska ścieżka, wychodząca gdzieniegdzie na punkty widokowe. Mamy wrażenie że UE dała lata temu pieniądze na odnowienie twierdzy, ale zabrakło funduszy na regularne utrzymywanie zabytku – ścieżka była prawie zarośnięta, lampy w podłożu wzdłuż ścieżki były w większości rozbite. Nawet pomieszczenia gospodarcze były zwyczajnie zamknięte, z poniszczonymi drzwiami i wnętrzami. Szkoda.
Jako że prognoza i niebo groziły burzą, pomału zebraliśmy się do hotelu. Jak zwykle na Korfu, pogoda przesadzała.
Od tawerny do twierdzy
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Alvernia Planet
- Alicja - Alvernia Planet
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Pudelek - Wilamowice i Stara Wieś
- Erynia - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Krystyna - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Alicja - Wilamowice i Stara Wieś
- w. - Muzeum Wilamowskie
- Pudelek - Muzeum Wilamowskie
- Erynia - Muzeum Wilamowskie
- w. - Muzeum Wilamowskie
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Alvernia Planet
- Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Wilamowice i Stara Wieś
- Muzeum Wilamowskie
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
starsze w archiwum