browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Kcynia

do albumu zdjęć

Kcynia

Z Nakła nad Notecią Asia zabrała nas do pobliskiej Kcyni, na spotkanie z Justyną (też znajomą z Internetu) – pomysłodawczynią i prowadzącą Dźwiękowe Archiwum Kcyni. Projekt wymyślony został na 750-lecie miasta, by zbierać relacje starszych mieszkańców, stare pocztówki i fotografie utrwalające miasto, zanikające coraz bardziej pod kolorowym tynkami (patrz: Urząd Miejski) i plastikowymi oknami i drzwiami, czy zabytkowe budynki, których właściciele zgłaszają się do urzędników z pytaniem, jak najprościej usunąć taki budynek z ewidencji zabytków. Co ciekawe, Justyna pochodzi z Mazowsza, do Kcyni przyjechała za mężem i zwyczajnie zaczęła interesować się historią miejsca, w którym przyszło jej zamieszkać. Pięknie Jej to wyszło. Choć obchody jubileuszu miasta już minęły, strona internetowa projektu działa prężnie i wciąż można podsyłać tam zdjęcia i wspomnienia o mieście, którego już nie ma (lub za chwilę nie będzie).
Justyna była świetnie przygotowana do oprowadzania po (już) swoim mieście. Oprócz wielkiego „bagażu” wiedzy miała też przy sobie fotografie co ciekawszych miejsc wpięte w segregator. Widać było również, że jest osobą znaną w mieście – chodząc po ulicach miasta co rusz ktoś się z nią witał. Świetnie trafiliśmy!
Zaczęliśmy zwiedzanie miasta od kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi, wybudowanego na miejscu wcześniejszego, drewnianego (który spłonął wraz z całym miastem w 1775 r., z przeciekawą amboną o oryginalnym kształcie łodzi przebitej przez rybę oraz cudowną rzeźbą Jezusa ukrzyżowanego w ołtarzu głównym. Rzeźbie tej ponoć przyrastają włosy podarowane kiedyś przez niewiastę, którą bolała głowa (po obcięciu włosów przestała, ale to się często zdarzało, bo dawnymi czasy warkocze potrafiły być ciężkie). Każdy kto próbował usunąć figurę marnie kończył.
Niedaleko od tego sanktuarium jest fara (kościół pw. św.Michała Archanioła). W czasie II wojny była miejscem uroczystości SS. Co ciekawe Niemcy wybrali ten budynek celowo, w sąsiedztwie nieistniejącego już kościoła ewangelickiego, a godziny swoich obrzędów dopasowali do godzin nabożeństw. W ten sposób wiedzieli, kto z lokalnych Niemców nie pała gorliwością do panującego ustroju… Kościół ewangelicki zniknął wraz z Niemcami – bo nie było pomysłu co z nim zrobić. Wracając do czasów współczesnych fary, proboszcz zechciał doprowadzić do kościoła wodę i kanalizację. Tu na drodze stanął mu konserwator zabytków, nakazując prace wykopaliskowe. Archeologom w to graj – dwa tygodnie roboty i sprawa załatwiona. Rzeczywistość okazała się znacznie bogatsza – pięć tygodni pracy na ciekawym stanowisku, masa zabytków i pochówków, wykopy głębokie na parę metrów i bogactwo danych do badań i nie specjalnie wygląda to na koniec, a jesień się zbliża i trzeba by zamknąć sezon. Odkryte też zostały resztki muru przypuszczalnie dawnego zamku, po którym zostało tylko wspomnienie (nie wiedziano dotąd gdzie on był, a fara nie znajduje się w najwyższym punkcie wzgórza, na którym leży miasto, a takie posadowienie zamku było nietypowe). Z niewielkich w końcu wykopów wyjęto siedem szkieletów, przypuszczalnie z czasów aż od baroku, a kolejne czaszki wystają jeszcze z profilu. Z obliczeń statystycznych wyszło im, że w ciągu 800lat mogło by tam pochowane około 35 tys. zwłok – nieźle! (chociaż to tylko około 44szt. na rok)
Jak już porozmawialiśmy o części chrześcijańskiej to przyszedł i czas na trochę starszą religię i ludzi ją wyznających, którzy zniknęli z miasta. Miasto, mimo nieznacznych rozmiarów miało i swoją dzielnicę żydowską. Niewiele z niej zostało – a właściwie trudno ją dzisiaj rozpoznać. Kirkut także zniknął, pozostało jedynie kilka tablic znalezionych na terenie obecnego „poprawczaka” ustawionych na terenie dawnego kirkutu w formie pomnika jak ostańce po kataklizmie.
profesor Jan Czochralski

J.Czochralski


Po przejściu paru ulic, obejrzeniu paru tablic upamiętniających dawnych mieszkańców (w tym prof. J.Czochralskiego bez prac którego nie byłoby współczesnej elektroniki) i wysłuchaniu ciekawych opowieści o samym posadowieniu miasta jak i jego ciekawostkach, wstąpiliśmy na kawę i ciacho do lokalnej cukierni.
poprzedni
następny

4 odpowiedzi na Kcynia

  1. Danuśka

    Dzięki za namiary, Witku.

  2. Danuśka

    Ewo i Witku, też chętnie poznałabym Panią Justynę 🙂 Dzięki Asi uczestniczyłam w kilku spotkaniach on-line, które właśnie Justyna, prowadziła. Podobała mi się jej życzliwość dla rozmówców i świetne przygotowanie do rozmowy.

    PS. Asi nadal nie znam osobiście, ale bardzo ją lubię 🙂

    Życzę Wam kolejnych, udanych podróży!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.