browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Larnaka

Dzień rozpoczął się nam mokro – po zejściu do kuchni zauważyliśmy, że połowa jej jest pod wodą. Szybki przegląd wykluczył lodówkę (działała i była zimna wewnątrz) oraz jej wnętrze (wszystkie butelki wody były zakręcone i ani śladu wody na dolnej półce). To zadzwoniliśmy do recepcji i zabraliśmy się za śniadanie, uważając by nie wdepnąć… A woda sobie raz przybierała, raz znikała (częściowo). Ponieważ Erynia zgłosiła chęć na kawę, a było po drodze to wstąpiliśmy do Tochni pogadać z szefem (przy okazji). Szefa nie było, ale trafiliśmy na znajomego konserwatora, który już się do nas wybierał. Przy kawce porozmawialiśmy o problemie i nie tylko. Drugie „nie tylko” przegadaliśmy ze sprzątającą u nas Polką. Erynię cokolwiek pogryzło nie wiadomo co, a niewiasta stwierdziła, że wygląda to jak pogryzienia jej syna przez „moskity” (tak nazywają tam te nie brzęczące „coś” czego prawie nie widać, a gryzie, i nie są to znane wszystkim komary). Zasugerowała odwiedzenie apteki i ruszyliśmy w trasę.
Hala Sultan Tekke

Hala Sultan Tekke


Tym razem W., który wybitnie opierał się wyjazdowi na turecką stronę, zaproponował Larnakę, ale zwiedzanie zaczęliśmy przed miastem, tak ze dwa kilometry od lotniska w Larnace, od Hala Sultan Tekke, meczetu stosunkowo nowego (z 1816 r.), wybudowanego w miejscu pochówku Umm Haram, uznawanej przez historyków za ciotkę bądź mamkę Mahometa. Zmarła prawdopodobnie w 649 roku w okresie
do albumu zdjęć

Hala Sultan Tekke

najazdów na wyspę. Miejsce jej pochówku początkowo stanowiło kilka głazów, z czasem jednak stało się celem pielgrzymek wiernych. Wstęp wolny. Sama budowla z zewnątrz robi dużo lepsze wrażenie niż w środku (białe ściany, po meczetach Sinana, niczym specjalnym nie zachwycają), tym bardziej że leży w zadbanym ogrodzie, a co więcej nad brzegiem słonego jeziora. W sezonie zimowym jezioro ma wodę, a nawet bywają tam flamingi. Cóż, my trafiliśmy na białą (miejscami różową) skorupę soli a i flamingów, o tej porze roku nie uświadczyliśmy. Zamiast flamingów, podziwialiśmy z daleka samoloty. Przy meczecie są jeszcze türbe czyli grobowce – w jednym z nich, zabudowanym z zewnątrz spoczywa Umm Haram. Grobowa atmosfera nie przeszkadza kotom, które bawią się tam w najlepsze, a i przy meczecie znaleźliśmy dwa kocie transporterki na palecie oraz miski z wodą.
Na samych drzwiach meczetu jest wywieszona informacja by je zamykać, by nie wpuszczać kotów i ptaków, ale widocznie ktoś kiedyś o tym zapomniał i jakiś ptak uwił sobie w meczecie gniazdo i teraz nie można zamknąć drwi z czego korzystają i koty. Wszystko to opowiedział nam muzułmanin (żonaty z Polką) pracujący w Larnace. Wstępem do rozmowy była jego nieudana próba usunięcia jednego z kotów z meczetu. Kot się wściekle bronił mimo wcześniejszego łaszenia się. Po doświadczeniach z ostatnimi dwoma kotami w domu W., „siłą spokoju”, przy minimalnych stratach własnych, kota z meczetu wyniósł.
Po spacerku wokół meczetu i po solnisku (W. zabrał płat różowej soli) ruszyliśmy do centrum Larnaki.
do albumu zdjęć

Larnaka

W. wjechał do tego centrum z uczciwym zamiarem zaparkowania na oficjalnym parkingu za 3€ za 2h. Tymczasem trafiliśmy na jakiś dziki pseudo-parking przy budowie, gdzie parkowali lokalni. Nasze auto też się tam zmieściło. Było to rzut beretem od morza, blisko meczetu Kebir-Buyuk (Wielkiego) – przypuszczalnie pierwszego ottomańskiego meczetu na wyspie, powstałego po przekonwertowaniu kościoła pod wezwaniem św. Katarzyny z w. XIII lub XIV. Tak nam na pierwszy rzut oka architektura budowli nie za bardzo pasowała klasycznego meczetu. Niestety trwał remont i wnętrza były zamknięte.
zamek w Larnace

zamek w Larnace


Po drugiej stronie ulicy stoi średniowieczny zamek (a raczej fort), przebudowany przez Osmanów. Tak do końca historycy nie wiedzą, czy obiekt jest aby na pewno średniowieczny i czy tylko przebudowany a nie zbudowany przez Osmanów. W każdym razie, po przejęciu Cypru, Brytyjczycy urządzili tu więzienie, a kary śmierci przez powieszenie wykonywali aż do 1948 r. W pomieszczeniu przy bramie jest nawet pokazane zdjęcie jego wyposażenia.
Obecnie znajduje się tu małe muzeum średniowiecza, prezentujące w 3 salkach sztukę od średniowiecznej po otomańską, z czego sporą część stanowiły wiekowe czarno-białe fotografie prezentujące bizantyjskie świątynie na Cyprze.
Od fortu zaczyna się nadmorska promenada Finikoudes, warta obejrzenia chyba tylko z powodu mnogości jadłodajni wszelakiego typu i autoramentu. Co prawda po jej drugiej stronie jest plaża z piaskiem i leżaczkami, ale obserwowaliśmy (z murów twierdzy) z podziwem samozaparcie ludzi idących kilkadziesiąt metrów w głąb morza nie mocząc sobie nawet kolan.
cerkiew św. Łazarza

cerkiew św. Łazarza


Zanim ruszyliśmy przeżywać promenadę, odbiliśmy lekko w bok, widząc na końcu traktu cerkiew św. Łazarza z IX w., wedle tradycji mającą być miejscem ostatecznego pochówku tegoż świętego. Tenże, wskrzeszony przez Jezusa, miał później trafić na Cypr, i przez wiele lat pełnić funkcję biskupa Kition (dawna nazwa Larnaki). Bez względu na legendę, zdecydowanie warto zobaczyć tamtejszy ikonostas, nawet ze świadomością, że było odrestaurowany po pożarze w 1970 r.
W. nie byłby sobą, gdyby nie zaczął szukać muzeum archeologicznego. To dla odmiany skupiało się na dystrykcie Larnaki, a przedstawiało zabytki z czasów prehistorycznych w jednym skrzydle, począwszy od stanowiska Kalawasos-Tenta – ponoć najstarszym na wyspie (10 tys. lat p.n.e.) aż po okres późnego brązu. Kolejne skrzydło budynku poświęcone było Kition, czyli starożytnej Larnace. Tu ładnie wyeksponowane były przedmioty związane z pochówkami, za to w podziemiu można było obejrzeć piękne sarkofagi. Wstęp wolny.
akwedukt

akwedukt


Na koniec W. zawiózł nas w okolicę (skądinąd niezbyt ciekawą) akweduktu wybudowanego w XVIII w. przez Osmanów, który aż do 1939 r. zaopatrywał miasto w wodę. Początkowo miał 10 km, obecnie zachowało się 75 przęseł, do których można podejść. Akwedukt lepiej prezentuje się z drogi przelotowej niż z osiedla.
Po powrocie do apartamentu wpadliśmy w mieszaninę szoku i zachwytu. Nad łóżkiem rozpostarta była moskitiera!
Aby to objeść, W. wyskoczył po loukoumades (lokma) słodkie kuleczki smażone na głębokim tłuszczu. Dobre to nawet było.
 

Podkład muzyczny:
„Στεσ ακρεσ τησ γυσιησ μου - Η ΒΡΥΣΗ (klik) orkiestrowo”
udostępniony przez Michalisa Mozorasaartystę, osobiście

poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.