Kaplicy Czaszek w Czermnej. W. uparł się by pokazać ją Erynii, więc tym razem Ona ustąpiła. Już z daleka widać było parking wypełniony samochodami i autokarami. Przeczucie nas nie myliło: przed kaplicą był tłum turystów, czekających na swoją kolej zwiedzania, rzecz jasna z bilecikiem w ręku. W końcu kaplica ma ograniczoną pojemność, a business is business… Cóż, może i zamysł księdza Wacława Tomaszka był chwalebny, ale i tak mieliśmy mieszane odczucia po wyjściu. Przeżycie było mało estetyczne, a bardziej makabryczne (W.: „Jaka makabra?”). Wewnątrz zdjęć robić nie wolno, zrobiliśmy więc jedynie parę z zewnątrz. Ten zakaz akurat rozumiemy (rozumie Erynia, W. to bawi – pamięta kapliczkę sprzed czterdziestu lat, żadnych zakazów nie było).
Kolejnym punktem programu, na który uparła się Erynia, było Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego znane bardziej jako skansen w Pstrążnej, jednej z dzielnic Kudowy, oddalonej o kilka kilometrów od centrum miasta. Skansen jest raczej kameralny, składa się z kilkunastu budynków (w tym kuźni, stodoły i wiatraka) ładnie wyeksponowanych na zboczu pagórka. Całości dopełniało pastwisko z kozami i ule (niestety puste). Po jednym muzeum nabraliśmy ochoty (Erynia!) na kolejne i w konsekwencji wylądowaliśmy w Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju. Mieści się ono w starym Młynie Papierniczym, wybudowanym w XVI w. Budynek jest tak „wycacany”, że aż trudno było uwierzyć w zdjęcia z 1998 r., z pamiętnej powodzi. Widać, że włożono tu dużo pracy i serca. Żeby nie było, nie jest to miejsce nastawione wyłącznie na prezentację eksponatów w szklanej gablocie. Wręcz przeciwnie, często organizowane są pokazy (załapaliśmy się) i warsztaty czerpania papieru, lekcje muzealne, warsztaty dla artystów, którzy z masy papierowej potrafią stworzyć cudeńka, eksponowane następnie w jednej z sal. Aż żal było wychodzić.
Po drodze do domu, dla odmiany W. uparł się zobaczyć zamek w Niemodlinie, znany z dwóch rzeczy: imitacji bursztynowej komnaty oraz bastei zaatakowanej przez dostawczaka. O ile basteja była nam w zasadzie obojętna (i opakowana folią), o tyle bursztynowa komnata wzbudziła nasze zainteresowanie. Zamek w zasadzie był otwarty, ale zwiedzanie wnętrz odbywa się wyłącznie z przewodnikiem, w grupach dwudziestopięcioosobowych. Mieliśmy pecha i trafiliśmy na komplet, ale drugi przewodnik się ulitował i pokazał nam tak na szybko tylko „bursztynową komnatę”. Na zdjęciu z internetu wyglądała dużo lepiej niż w rzeczywistości. Ale zamysł marketingowy jest przedni, no i chwała i cześć obecnemu właścicielowi, bo widać ogrom pracy i pieniędzy włożonych już w renowację. Życzymy powodzenia! Ponoć do dwóch lat będzie zakończone całkowite zabezpieczenie budynku – by nie groził wypadkami zwiedzającym, a później to już wszystko zależy od Boga… i Konserwatora Zabytków.
Ponieważ nadeszła pora obiadowa odwiedziliśmy Restaurację Na Wyspie. Było o bardzo ciekawe doświadczenie – i to raczej niekulinarne. Cała obsługa kelnerska był (bardzo) niedoświadczona i bardziej niż na jedzeniu skupialiśmy się na tym co jeszcze wymyślą. Jedzenia prawie nie pamiętamy (“szkodliwe” nie było). Za to pamiętamy nasze uzgodnienia w kwestii szefostwa firmy – totalny brak zainteresowania firmą! Jak można w sezonie wakacyjnym, w niedzielę, wypuszczać na salę osoby niedoświadczone bez nadzoru właścicielskiego?!
Po tych doznaniach historyczno-niekulinarnych pozostał nam już tylko powrót do domu, bo przed pracą dnia codziennego trzeba się było jeszcze ogarnąć.
W ostatni dzień weekendu postanowiliśmy pozwiedzać polską stronę Ziemi Kłodzkiej. Zaczęliśmy od Czaszki, papier i bursztynowa komnata
3 odpowiedzi na Czaszki, papier i bursztynowa komnata
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- W. - Będzin – kirkut i zamek
- Pudelek - Będzin – kirkut i zamek
- w. - Orle Gniazda: Olsztyn
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Orle Gniazda: Olsztyn
- W. - Będzin – kirkut i zamek
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
- Wrak, jaskinie i Maa
- Dzień lenia i kwiat
- Tenta, Kolossi i Apollo
- Pafos, Afrodyta i koty
- „Wlot do” Cypru
starsze w archiwum
Co mogło spowodować taki efekt (zasłabnięcia)?
Szczerze mówiąc nie rozumiem – W końcu to tylko kości i nawet nie wydzielają żadnego zapachu.
Co do restauracji to rozumiem – czym innym jest podawanie do stołu a czym innym praca kelnera z klientem 😉
Przepraszamy za drobne opóźnienie w odpowiedzi – byliśmy w trasie 😉
Ty nie przesadzaj. A „dzikie tłumy dzikich turystów” w zamkniętym pomieszczeniu to mało?
Kaplicy Czaszek nie wpsominam miło, zasłablam w srodku i tyle po zwiedzaniu – do dzisiaj unikam takich miejsc. Co do Niemodlina – w zamku nie bylam (az dziwne w sumie), ale w Restauracji na Wyspie juz tak – nic dziwnego, ze obsluga i jedzenie takie – najczesciej urzadzane tam sa imprezy, urodziny, stypy wiec nie przypomina to takiej prawdziwej restauracji.
Pozdrawiamy
M&M