W. nie lubi spraw niedokończonych i planów nie zrealizowanych, siedział więc cały wieczór i dłubał w GPSie by poustawiać trasy tak, by można je było zrealizować. W konsekwencji rano ruszyliśmy na południe półwyspu salentyńskiego. Jako pierwszą ciekawostkę W. ustawił dwa Alimini: Grande i Piccolo – jeziora w obszarze chronionym. W pobliżu pachnące sosnowe (według Erynii piniowe) lasy i brzeg morza. Zdążyliśmy wczuć się w zapachy rozgrzanego lasu i obejrzeć oba jeziorka, niestety niezbyt dokładnie, zanim ruszyliśmy dalej do jeziorka w wychodni boksytów. Tym razem W. zmienił AutoMapę – dosyć ubogą w trasy gruntowe – na Navigatora z OpenStreetMaps, który trasy terenowe ma i to one doprowadziły nas w pobliże wychodni boksytu. Nie wiadomo ile boksytów tam zostało po zakończeniu ich eksploatacji w 1976 r., ale trudno nie przyznać, że miejsce jest malownicze i… trochę niebezpieczne, śliskie przy wchodzeniu i schodzeniu po stromych ścieżkach.
Następnym punktem trasy było Punta Palascìa – najdalej na wschód wysunięty punkt Włoch. Podjechaliśmy pod ogrodzony rejon wojskowy, ominęliśmy go pieszo schodząc zakosami do latarni morskiej na cyplu. Poniżej latarni skały były jak igły. Jedynie w jednym kierunku warstwa wapienia była tak uformowana, że tworzyła prawie prostą (dla W.) ścieżkę do morza. Erynia została przy latarni, a W. poszedł w dół pomoczyć nogi w morzu. Niestety ukształtowanie terenu uniemożliwiało zejście do morza w miejscu „najdalej wysuniętym na wschód”, ale różnica we współrzędnych na poziomie czwartego miejsca po przecinku trochę W. udobruchała, szczególnie że po drodze zebrał trochę nasionek. Kolejny punkt był nieplanowany – poszukując „włoskiego fiordu” W. trochę przeczulony zatrzymał się przy ciekawej zatoczce i przeczołgał Erynię po kozich ścieżkach w pobliżu Porto Badisco. Do samego Porto nie schodziliśmy, bo był tak zapchany ludźmi i samochodami, że nawet trudno było przezeń przejechać. W. jakoś przejechał i ruszyliśmy w kierunku właściwego „włoskiego fiordu” – Canale del Ciolo, ale głód powstrzymał nasze zapędy i przekąsiliśmy zestaw turystyczny w Santa Cesarea Terme. W efekcie gdy dotarliśmy do „fiordu”, słońce już zachodziło za górami i trudno było zrobić coś więcej niż zejść z 40m. widokowego mostu, powłóczyć się po schodkowatych ścieżkach i zamoczyć nogi w wodzie morskiej (Erynia). Na całe szczęście słońce, którego nie było widać w Canale del Ciolo było na niebie wystarczająco wysoko by móc w świetle dziennym obejrzeć zelówkę obcasa włoskiego buta w Punta Ristola. I znowu W. zlazł prawie na sam koniec dziurawego jaskiniami cypla. I znowu do samej wody nie doszedł – różnica na czwartym miejscu po przecinku – ale tym razem nie chciał już bardziej ryzykować niż trzeba. Stukilometrowa droga powrotna minęła prawie bez większych problemów oprócz idiotyzmu AutoMapy sugerującej zakręt w lewo przez cztery pasy na drodze szybkiego ruchu – we Włoszech południowych AutoMapa często głupieje!
Na wschód i południe Salento
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Bura (Bora) i powrót
- Stećci i jeziorka
- Wykopaliska i twierdze
- Split
- Brela
- Trogir
- Trasa do Breli
- Powrót ze Słowacji
- Bankomat i degustacja
- Malá Tŕňa i Veľká Tŕňa
- Forza d’Agro i powrót
- Sant’Alesio i Savoca
- Taormina i Castelmola
- Syrakuzy
- Wokoło Etny
- Wąwóz Alcantara
- Pępek, bikini i kwatera
- Caccamo
- Jaskinia i statek
- „P. Depresja”
- Monreale i Corleone
- Cefalù – historyczne
- Cefalù – hotel i spacer
- Droga na Sycylię
- Sery polskie i szwajcarskie
- Dworek i nostalgia
- Birsztany
- Rumszyszki (Rumšiškės)
- Augustów
- Prusowie
- Wiadukty, Trójstyk i Puńsk
- Supraśl
- Toszek
- Muzeum w Bóbrce
- Lesko
- Synagoga i skansen
- Dworek, muzeum i piwo
- Żydowski Lublin
- Stare Miasto w Lublinie
- Lublin – zamek
- Lublin wieczorem
- Alvernia Planet
- Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Wilamowice i Stara Wieś
- Muzeum Wilamowskie
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
starsze w archiwum

