browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

wybrzeża

Spacer po Saint Malo

Po niecałej godzinie dotarliśmy do Saint Malo – miasta odkrywcy i korsarza. Parkingi tym razem były „raczej zajęte”, szukając więc wolnego (płatnego) parkingu padło na ten przy porcie promowym. Będąc w pobliżu W. nie mógł sobie odmówić zejścia na nabrzeże, a właściwie na ponton cumowniczy, i obejrzeliśmy port przy odpływie. Swoją drogą bardzo ciekawie rozwiązana była kwestia pomostów podnoszących się … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Mont Saint-Michel

Kolejnym punktem miał być Etretat, ze szczególnym uwzględnieniem klifów. Cóż, po chwili jazdy, oczy same zaczęły nam się zamykać. W. szybko zjechał na francuski MOP (Aire) i na dwie godziny odpłynęliśmy. Trzeba było nadrobić poprzednią noc w trasie. W sumie wyszło nam to na dobre, bo gdy samochód jadący przed nami na autostradzie najpierw wyhamował, a następnie stanął, W. … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Na wschód i południe Salento

W. nie lubi spraw niedokończonych i planów nie zrealizowanych, siedział więc cały wieczór i dłubał w GPSie by poustawiać trasy tak, by można je było zrealizować. W konsekwencji rano ruszyliśmy na południe półwyspu salentyńskiego. Jako pierwszą ciekawostkę W. ustawił dwa Alimini: Grande i Piccolo – jeziora w obszarze chronionym. W pobliżu pachnące sosnowe (według Erynii piniowe) lasy i brzeg morza. Zdążyliśmy wczuć się w zapachy … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Włoski „dzień lenia”

Niedziela, tym razem na nią wypadł nam „dzień lenia”. Z łóżka zwlekliśmy się późno, a i potem tak nam się jakoś nie chciało ruszać. W końcu, około 11., pojechaliśmy na plażę. W. miał ochotę potestować (na Erynii) maskę do snorkelingu. Dla niewtajemniczonych – Erynia z zasady podchodzi do snorkelingu oraz kąpieli w morzu jak pies do jeża (W. – ktoś tu nie … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Na południe Apulii

Wieczorem dnia poprzedniego W. podjął decyzję – jedziemy na południe wzdłuż wybrzeża. Punkty wstukał w GPS i około 10. (po zakupach) ruszyliśmy w trasę. Na początek rzuciliśmy okiem na jeziorko w pobliżu – Nature reserve Salina dei Monaci – ponoć bywają tam flamingi… ponoć, my nie zauważyliśmy, ale też i nie obeszliśmy całego jeziorka dookoła. Szybko rzuciliśmy też okiem na plażę po przeciwnej … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Trani

W Trani humory znacząco się nam poprawiły. Po pierwsze, darmowe parkingi przy ulicy w centrum, blisko morza. Po drugie W. wyczaił na nos kawiarnię z pysznymi dolci. Po trzecie przeszliśmy do starego miasta przez piękną nadmorską promenadę połączoną z parkiem, po którym luzem latały papugi drąc się wniebogłosy. Kameralny port również nas zachwycił: i jachty, i kutry rybackie (głównie niebieskie) … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Targ i wybrzeże

Kolejny dzień zaczęliśmy, w niepełnym składzie, od targu w sąsiedniej wsi Carovigno, gdzie oprócz standardowych owoców, mniej standardowych serów oraz kiełbasy z dzika, W. wyczaił i zakupił prasę do owoców. Mamy dużo winogron w tym roku, więc się przyda… Po drodze do domu zajrzeliśmy, w Ostuni, do lokalnej enoteki sprzedającej miejscowe wina, oliwę i regionalne produkty. Po małej degustacji (raptem cztery wina) … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Polignano a Mare

Z miasta trulli ruszyliśmy do Castellana Grotte. Są tam jaskinie (nomen omen Grotte di Castellana), ale nie mieliśmy ich okazji obejrzeć. Rodzina S.+M.+Z. poszła w krótką trasę. Terminy dla trasy długiej, z angielskojęzycznym przewodnikiem, były tak ustawione, że czekać musielibyśmy albo my albo „nie my”. Dodatkowo, gdy dowiedzieliśmy się, że w jaskini nie wolno robić zdjęć, to poważnie … Kontynuuj czytanie »

1 komentarz

Latarnia na zachodzie

Zanim dojechaliśmy do latarni Ponta do Pargo (najdalej na zachód położonego punktu wyspy), w wiosce Lombada Velha, Erynia zoczyła inny miradour, z białą (a jakże) kaplicą (Capela Nossa Senhora da Boa Morte), gdzie musieliśmy najpierw dojechać, a później jeszcze trochę zejść ścieżką wśród łąk. Wiosenny odcień zielonych pastwisk bardzo przypominaa nam Irlandię, a widok białych ścian kościoła na tym tle … Kontynuuj czytanie »

4 komentarze

Cabo Girão i Câmara de Lobos

Pogoda wciąż była dla nas łaskawa, wróciliśmy więc w okolice niedooglądane. Pierwszym punktem był Cabo Girão (przylądek Girao) – jeden z najwyższych klifów Europy (nigdzie nie znaleźliśmy listy takowych). Widoki stamtąd były oszałamiające (zwłaszcza gdy się stało na szklanej platformie), niemniej wiatr urywający głowę sprawił, że czym prędzej stamtąd zwialiśmy. Miejsce to związane jest legendą o królu Władysławie Warneńczyku. … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Ogród botaniczny i Monte

Kwiaty to była domena W., ale tym razem to Erynia zaproponowała kierunek na ogród orchidei i botaniczny, a przy okazji Monte („parafię na górce”). W. przemyślał kolejność i wyszło mu, że najlepiej zaparkować przy ogrodzie z orchideami, następnie przejść przez ogród botaniczny kolejką linową pojechać na Monte, zjechać saniami i wrócić pieszo do samochodu (drogi nie znalazł, ale co tam). … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Wschód i północ Madery

Z samego rana odwiedziliśmy wypożyczalnię by wynająć samochód. Aby nie przesadzać z ceną, zaplanowaliśmy Opla z klasy A. Po uzgodnieniu cen i innych warunków, pan zaoferował nam „coś z klasy B za tę samą cenę, bo klasa, a »się wypożyczyła«” – pojazdem okazał się Fiat Panda (a miał to być samochód!). Cóż, jak się nie ma co się lubi… Szczęśliwie pogoda … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Funchal – spacer

Rzec można, że plan naszego spaceru ułożyła pogoda. Przy śniadaniu (brytyjskim – w końcu Anglików była tu większość) zastanawialiśmy się co począć z tak „miłym dniem”. W nocy była burza, a niebo szare co rusz obdarzało ziemię deszczem bardziej lub mniej drobnym. Brak planów to dobry punkt startu, więc bez wielkich obciążeń i oczekiwań wybraliśmy zwiedzanie miasta. Do centrum Funchal było … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

La Palma – praktycznie

Pierwsza rzecz, która przychodzi nam na myśl po powrocie: Kanary Kanarom nierówne. Wbrew obiegowej opinii krążącej o wyspach, La Palma faktycznie jest cicha (bez dyskotek), spokojna, dla nas wręcz sielankowa. Czy tak kameralnie będzie zawsze? Nie sądzimy. Świat się zmienia, w popularnych jeszcze niedawno krajach arabskich trwają wojny albo istnieje groźba ataków terrorystycznych. Co gorsza, ataki terrorystyczne … Kontynuuj czytanie »

7 komentarzy

Region Garafía

Na przedostatni dzień zwiedzania wyspy, Erynia przewidziała jej północny zachód. Nawigacja wyznaczyła trasę „przez góry” więc przejechaliśmy drogą z dnia pierwszego, opuszczając jedynie wjazd na szczyt kaldery de Taburiente, ale i tak zahaczyliśmy o 2300 m n.p.m. Pierwszym punktem trasy była Informacja Turystyczna w Las Tricias. I to znowu był wyśmienity wybór. Zostaliśmy w nim „zaopiekowani” i „dopieszczeni” zarówno ciepłem obsługi jak i ilością informacji … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Lawa

Coraz częściej pojawiające się sugestie „dnia lenia” zaowocowały poniedziałkowym dniem bez zwiedzania (muzea zamknięte), co nie oznaczało jednak całkowitego nieróbstwa – trzeba w końcu amortyzować wynajęty samochód. Erynia zajrzała do swoich notatek i wskazała drogę pomiędzy San Nicolas, a Todoque jako interesujący jęzor lawy z 1949 r., powstały na skutek wybuchu wulkanu San Juan, a w ramach rekompensaty dla W. – plażę … Kontynuuj czytanie »

5 komentarzy

Szkło i targowiska pod Palmą

Następnego dnia chmurki były mniejsze, ale były. Nie pozostało nam więc nic innego jak powtórnie narazić się na szok termiczny i pojechać znów na zachód. Tym razem wyjechaliśmy o 11:00, gdyż permanentnie niedospana Erynia ogłosiła dzień lenia. Niemniej jednak dała się zwlec z łóżka (o metodach wspominać nie będziemy) i pojechaliśmy oglądać kanaryjskie targowiska. Zanim jednak dotarliśmy do pierwszego, zaraz … Kontynuuj czytanie »

5 komentarzy

Od Tazacorte do La Cumbrecita

Sala restauracyjna była „z widokiem na Teneryfę”. Tym razem jedząc śniadanie, widzieliśmy na horyzoncie ścianę deszczu. Lało na Teneryfie albo pomiędzy wyspami. Nad nami chmury. Tylko gdzieniegdzie nad oceanem widać było drobne przebłyski słońca. Jadąc na zachodnią stronę wyspy przejeżdża się tunelem pod granią kaldery. Na drugim końcu tunelu przywitało nas słońce i świeciło bez jednej … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Sanktuarium Las Nieves i plaże

Na dzień następny Erynia zaplanowała powrót na północ, a po drodze drobny wyskok w bok do Sanktuarium Virgen de Las Nieves. To ostatnie indywidualnie zwiedzać można jedynie do południa, więc ustawiliśmy plany tak, by był to „pierwszy punkt programu”. I był! Co prawda figurka wygląda dosyć nieciekawie (widać jedynie twarz), a nawet na filmie pokazywanym w muzeum nie jest to … Kontynuuj czytanie »

5 komentarzy

Na południe, do wulkanów i wina

Mimo raptem paru godzin snu zerwaliśmy się „prawie” rześcy, ale na pewno gotowi na drogę na południe, do Fuencaliente. Dalej na południe już się nie da, a na dodatek są tam słynne saliny i latarnia morska. O słynnych na całą wyspę winiarniach też zapomnieć nie można., a że przy okazji: w tamtym rejonie miała miejsce ostatnia na wyspie erupcja wulkanu … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz