kolejny raz”).
Właściwe zwiedzanie zaczęliśmy dopiero w Krakowie i to w sposób dla nas nietypowy – z przewodnikiem. Powodem takiego podejścia do zwiedzania była pochodząca z Gruzji Daro i nasza znajomość języka rosyjskiego – zbyt słaba, by móc oprowadzać Gruzinkę po tak bogatym w historię mieście jak Kraków. Mogliśmy mu poświęcić tylko dwa dni, a nasza Przewodniczka stwierdziła, że i 200 lat byłoby mało. Musieliśmy coś wybrać i skondensować przekaz takiego morza informacji. Do tego potrzebny był przewodnik z prawdziwego zdarzenia. I znaleźliśmy!, a trzeba przyznać, że Przewodniczka miała co robić. Pewnie gdyby nam czas pozwolił, to moglibyśmy spróbować wyczerpać to źródło informacji, ale nie w tak krótkim czasie.
Czerpanie ze źródła rozpoczęliśmy od Wawelu, miejsca w końcu królewskiego, a właściwie od Katedry Wawelskiej, która niestety ostatnio stała się trochę mniej królewska. Na szczęście, jeżeli nie wchodzi się do krypty tak bardzo się tego nie czuje i jest o czym opowiadać. Zostaliśmy tam dopieszczeni i historią, i ciekawostkami, i językiem rosyjskim – kto by pomyślał, że nas to (rosyjski) spotka. Sami też, gdy dotarliśmy do pustego sarkofagu Władysława III Warneńczyka, podzieliliśmy się informacjami z Madery. Ma facet trzy groby, a nie wiadomo czy jego szczątki są choćby w jednym. Niestety czas nas poganiał, więc postanowiliśmy przenieść zwiedzanie komnat na poranek dnia następnego, a dzisiaj ruszyliśmy wzdłuż Plant do Collegium Maius. Drogę Królewską przeszliśmy przed spotkaniem z Przewodniczką. Po Uniwersytecie Jagielońskim należało odrobinę odpocząć, wybraliśmy więc coś słodkiego, Nową Prowincję z wyśmienitą czekoladą i kawą. Przechodząc przez Rynek zajrzeliśmy jeszcze na chwil parę do Sukiennic, a następnie na znacznie dłużej do Kościoła Mariackiego. Informacje zaczynały nam powoli zapełniać ostatnie wolne miejsca w głowie, a tu jeszcze, na koniec, została perełka – szlak po podziemiach Rynku w Krakowie. Każdy archeolog wie, że wkopanie się w śmietnik przynosi wiele przyjemności, a głębokie na trzy metry błoto pod całym Rynkiem, w którym gubiono prawie wszystko przez stulecia, to wprost El Dorado. I rzeczywiście, to było pasjonujące przeżycie dla każdego kto umie patrzeć i chce widzieć. Na dodatek mieliśmy kogoś kto chciał do nas mówić, a my chcieliśmy słuchać. Niestety, dla Przewodniczki, na koniec zwiedzania W. przypomniał sobie, że pochodzi (po kądzieli) z Wielkopolski i zaprosił wszystkich na obiado-kolację – nie pozwalając się Przewodniczce wykręcić z tego punktu (poza)programu. No i się zaczęło, oprócz jedzenia (takiego sobie) w stylowej restauracji Stodoła 47 zagadaliśmy się do późna. W.stracił poczucie czasu, co mu się zdarza gdy ma przyjemność rozmowy z ciekawymi ludźmi. I niby to nie jest problem (dla niego), ale następnego dnia należało wstać wcześnie, a dotarliśmy do domu po północy. Erynia musiała pójść do pracy na 7., a W. z Daro mieli zwiedzić rano komnaty królewskie, tak by na 12:30 być gotowymi na zwiedzanie dzielnicy żydowskiej. Niestety (dla zwiedzania) Daro „trochę dłużej” pospała (W. nie miał serca jej budzić) i… nie obejrzeli komnat królewskich na Wawelu. Zdążyli jedynie, po drodze do Krakowa, zajrzeć do najstarszego krakowskiego klasztoru, klasztoru benedyktynów w Tyńcu. Nie jest on zbyt bogaty w eksponaty, znalazło się w nim jednak coś ciekawego (oprócz murów i kościoła) – podpiwek. W. nie mógł sobie odmówić.
Na początek zwiedzania dzielnicy żydowskiej Przewodniczka wybrała Fabrykę Schindlera, wyśmienite miejsce na przedstawienie losu polskich Żydów, zwłazcza że Daro obejrzała już wcześniej muzeum Auschwitz. Praktycznie od wejścia do muzeum byliśmy otoczeni historią, i to nie tylko tą opisaną w oskarowym filmie Stevena Spielberga „Lista Schindlera” . Nie da się przenieść na blog wszystkich informacji przekazanych nam w języku rosyjskim (dla Daro) – szczególnie że W. nie włada nim tak perfekcyjnie jak Przewodniczka. Poza tym byłoby to nie fair – kto ciekawy niech poprosi ją o te informacje, sądzimy że chętnie się nimi podzieli. Po obejrzeniu fabryki poszliśmy na Kazimierz, po drodze przechodząc przez bardzo ciekawie zaaranżowany plac Bohaterów Getta. To stąd krakowscy Żydzi wyruszali w swą ostatnią podróż…
Na Kazimierzu nie udało nam się co prawda zwiedzić Starej Synagogi, ale za to trzy z pozostałych były otwarte, co nieczęsto się zdarza. Wśród nich była świeżo odrestaurowana Synagoga Remu.
W. oczywiście musiał narozrabiać i zadziwić nawet Przewodniczkę – na suficie znalazł przedstawienia ludzi, w tym jedno z dwoma widocznymi twarzami. To jest niedopuszczalne w kulturze żydowskiej, a w synagodze to wprost świętokradztwo. W pozostałych synagogach już nie mógł się tak „wykazać”, za to Przewodniczka znowu wykazała się wiedzą i chęcią jej przekazania.
Ten dzień zwiedzania zakończyliśmy wcześniej kolacją w Karczmie Zagroda, której menu, po zmianie właściciela, znacznie się poprawiło. Niestety W. musiał znowu przyczepić się do oleju. Cóż można powiedzieć? – uważa że w kuchni może się znaleźć:
oliwa (do sałatek – nie jada, ale rozumie innych), masło (do kanapek i smażenia delikatnych potraw) i smalec (do smażenia i sosów).
Olej można co najwyżej używać w silnikach i przekładniach!
Kolejne dni przeznaczyliśmy na Kraków ale, na pierwszy ogień, poszedł skansen w Wygiełzowie – leży po drodze do Krakowa (to był to już nasz „Kraków z Przewodniczką
2 odpowiedzi na Kraków z Przewodniczką
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- W. - Będzin – kirkut i zamek
- Pudelek - Będzin – kirkut i zamek
- w. - Orle Gniazda: Olsztyn
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Orle Gniazda: Olsztyn
- W. - Będzin – kirkut i zamek
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
- Wrak, jaskinie i Maa
- Dzień lenia i kwiat
- Tenta, Kolossi i Apollo
- Pafos, Afrodyta i koty
- „Wlot do” Cypru
starsze w archiwum
Bez pokłonu przed sarkofagiem Najwyższego Prezydenta taka wycieczka się nie liczy 😛
“Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny.
I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego.
A jeśli twoja głowa skłoni się przed czymś takim to urwij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie bez głowy wejść do życia, niż z głową być wrzuconym do piekła wstydu. “