W. byłby nieszczęśliwy, gdyby przy pobycie na Dolnym Śląsku nie odwiedził Sobótki. Wszak to tam czuje się jak w Domu. Tym razem mieliśmy chwilę czasu by zrobić sobie krótki spacer (he, he…), który z założenia miał skończyć się na Dolnym Schronisku (to dawna nazwa, teraz to Dom Wycieczkowy). W sumie założenie zostało osiągnięte, gdyż w końcu wylądowaliśmy na Dolnym Schronisku, tylko że wcześniej przeszliśmy przez wieżę na Wieżycy (górze Kościuszki). Jest to całkiem interesujący punkt widokowy. W dzieciństwie, W. razem z innymi dzieciakami, często wchodził przez dziurę po oknie do środka, a dalej po schodach – a właściwie miejscami po miejscu po schodach (schodów nie było) – wchodził na górę by pooglądać okolicę. Ponoć parę lat później ktoś nie wyrobił skoków przez dziury w stopniach i… nie dało się go uratować, ale to już „nie za kadencji W.”. W każdym razie teraz wszystkie stopnie w schodach są, jest nawet siatka (wygląda jak na ptaki), sklepik z napojami i kasa biletowa. Gdyby nie dalsze plany, zapewne do listy punktów pośrednich dodalibyśmy jeszcze Ślężę, ale czas nas trochę poganiał, a W. nie chciał przeganiać kobiet po spacerowej (chyba tylko dla niego!) trasie. W swej łaskawości nawet na Górę Kościuszki poprowadził łatwiejszą drogą, trudniejszą zostawił na zejście. A po zejściu znaleźliśmy trochę czasu by w schronisku podelektować się lokalnym rzemieślniczym piwem o swojskiej nazwie „Wieżyca”. Było bardzo przyjemne w smaku. Co więcej, można podejrzeć produkcję przez okno, gdyż odbywa się ona w budynku naprzeciw schroniska. Polecamy.
Kolejnym miejscem na trasie była Świdnica, a po drodze, w Chwałkowie, W. „musiał” pokazać Kantynę, pięknie położony kamieniołom, w którym kiedyś często pływał. Najpiękniej chyba wspomina chwile nocnego pływania, gdy jedynymi światłami, prócz gwiazd na niebie, była czerwona choinka świateł pozycyjnych wieży telewizyjnej na Ślęży – niezapomniany widok i wspomnienie ciszy.
Zwiedzanie samej Świdnicy zaczęliśmy z grubej rury czyli od Kościoła Pokoju Bożego z listy UNESCO, największej barokowej drewnianej świątyni na świecie. Dla przypomnienia, jest to jedna z dwóch zachowanych świątyń w Polsce (druga znajduje się w Jaworze). Był jeszcze kościół w Głogowie, ale spłonął w pożarze miasta w 1758 r. Wracając do jajka (ab ovo), z budową kościoła wiąże się ciekawa historia (przepisywać internetu nie będziemy), zaczynająca się od pokoju westfalskiego, kończącego wojnę trzydziestoletnią.
Sam budynek wciąż jest w renowacji, i wiele jest tam jeszcze do zrobienia, wliczając w to również stary, zarośnięty (głównie podagrycznikiem), niemiecki cmentarz.
Z ciekawostek dodamy, że w odnowionej dzwonnicy kościelnej, na parterze, pewien malarz ma swoją pracownię i galerię.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na wielu obrazach gołe panie i panowie prężą kusząco nagie ciała. Gwoli ścisłości dodamy, że nie tylko tematyka „nudystyczna” panuje w pracowni. Erynia aż zapytała autora, jakim cudem on jeszcze tu jest. Otóż, do bólu pragmatyczni protestanci, sami zaproponowali i, co więcej, urządzili pracownię dla p.Jacka Sikory, dzięki czemu budynek nie stoi pusty, jest wietrzony, a także pilnowany. Niestety na górę nie można wejść, bo zwyczajnie nie ma na to miejsca: karylion, a właściwie działające kuranty (tylko 15 dzwonów, karylionowi potrzeba co najmniej dwudziestu trzech) sporo go zajmują. Warto było poczekać i posłuchać wydzwanianej melodii (o godzinie 15:00). My poczekaliśmy w Baroccafé (obecnie „7 Niebo”) – „przykościelnej” kawiarni, wcinając całkiem dobre lody. W kawiarni serwują też przekąski bazujące na lokalnych produktach (w tym serach łomnickich).
Świdnica nie tylko Kościołem Pokoju stoi. Warto zarezerwować sobie czas i na odnowiony Rynek, z pięknymi fontannami, a także katedrę św. Stanisława i Wacława, dosłownie górującej nad miastem (trzecia wieża pod względem wysokości w Polsce).
Pobyt w Świdnicy zakończyliśmy w karczmie Zagłoba, gdzie pomimo zmiany właściciela (pewnie parę razy od 1970 r.) wciąż królują dobre smaki. W. bywał tam w latach 70. ubiegłego wieku i wspomina to z rozrzewnieniem!
Sobótka i Świdnica
Wpisany pod 2018, cmentarze, Dolny Śląsk, Polska, świątynie, UNESCO
Brak komentarzy do Sobótka i Świdnica
Brak komentarzy do Sobótka i Świdnica
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- w. - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- Erynia - Kozie sery i lenistwo
- w. - Kozie sery i lenistwo
- Pudelek - Kozie sery i lenistwo
- W. - Trzy winnice i wioska
- Mariusz Maślanka - Trzy winnice i wioska
- Erynia - Brno – spacer
- Asia - Brno – spacer
- W. - Do Brna
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
starsze w archiwum