Matera, a właściwie jego stara część zwana Sassi.
Po drodze zatrzymaliśmy się parę razy przy różnego rodzaju ruinach, zarówno „trullowatych” jak i większych – gospodarczych.
Gdy dojechaliśmy w pobliże miasta, rzuciły nam się w oczy ciekawe oznaczenia – punkty w kwadracikach z opisem miejsc docelowych. Następnie przy zjazdach wystarczyło pamiętać numerek – był on na znaku przed zjazdem. Oprócz tego, ciekawym rozwiązaniem jest bardzo dobrze prowadzona trasa oznaczona strzałkami „do informacji turystycznej”. Jest ich w mieście co prawda parę, ale główna mieści się przy obwodnicy dojazdowej do części historycznej miasta i można tam uzyskać wszystkie informacje oraz mapkę z zaznaczonym dojazdem do wielopoziomowego parkingu, a jest to bardzo ważna informacja, bo poza nim zaparkowanie jest prawie niemożliwe. Na samym parkingu, w części zadaszonej też. Można powiedzieć, że problemy porównywalne z tymi w Luksemburgu zmusiły W. do parkowania w słońcu – na dachu parkingu. Okutaliśmy Drakula w folię (w cieniu było około 35°C, a nie stał on w cieniu) i ruszyliśmy w miasto. Zanim jednak wstąpiliśmy w Sassi, W. musiał wleźć pod Twierdzę (Castello) – zamkniętą, bo remontowaną na rok 2019, gdyż w tym to roku, Matera ma być Europejską Stolicą Kultury. A było co zwiedzać, cała dzielnica ma około pięciu kilometrów długości, szerokości trochę mniej, ale jeżeli wliczyć w to również rejon pod drugiej stronie rzeki, z dawnymi jaskiniami i chyba (nie poszliśmy tam) pięknym widokiem na leżącą na stoku pełną kamiennych zaułków dzielnicę to cały teren godny przejścia wymagał by co najmniej paru dni zwiedzania. Mając świadomość ograniczeń czasowych i mentalnych (znowu te kamienne domki, schody i zaułki) zużyliśmy na zwiedzanie mniej czasu. Bufory pamięci padły zapełnione po paru godzinach i nie pomogła nawet spremuta i granita, które to Erynia zafundowała nam zamiast drugiego śniadania i obiadu. W. nie narzekał bo przed „bufetem” gdzie Erynia dokonywała zakupów mógł wgłaskać się w „Amiczka”, a właściwie psa prawie identycznego z tym z jakim się wychował. Te wszystkie przyjemności spotkały nas na koniec spaceru, który wiódł nas przez parę kościołów i mnóstwo uliczek i schodków między nimi.
Pierwszym z kościołów był Chiesa del Purgatorio (raptem XVIII w.), następnie przez Chiesa di San Francesco D’Assisi (jest znacznie starszy), dotarliśmy do XIII w. Cattedrale di Maria Santissima della Bruna z pięknym wystrojem typu „Rokokoko”, szczególnie widocznym na sufitach. W części katedry prowadzone są prace archeologiczne. Po katedrze przyszedł czas na schody – i w przenośni, i dosłownie. Idąc obrzeżami Sassi z przyjemnością oglądaliśmy panoramę z widokiem na drugą stronę rzeki Torrente Gravina, gdzie w skałach dostrzec można było wiele jaskiń. Czas nie pozwolił nam na odwiedzenia tamtej, antycznej części miasta, a i Erynia reagowała dosyć jednoznacznie na sugestię spaceru po kozich ścieżkach, za to dotarliśmy do charakterystycznej formacji skalnej z kościołami Chiesa di San Pietro Caveoso i Chiesa di Santa Maria di Idris – tego ostatniego akurat, z różnych względów, nie obejrzeliśmy. Nie obejrzeliśmy również pobliskiej jaskini – opłata głównie za film po włosku, a nie był to żaden z kręconych tutaj filmów biblijnych – jak na przykład Pasja Mela Gibsona.
Po odwiezieniu naszych znajomych nad morze, (dziecię chciało się popultać), ruszyliśmy na zachód do regionu zwanego Bazylikata (Basilicata). Tym razem W. wyznaczał trasę, i pierwszym punktem stało się miasto Matera
Wpisany pod 2018, Basilicata, fortyfikacje, jaskinie, skalne miasta, świątynie, UNESCO, Włochy
Brak komentarzy do Matera
Brak komentarzy do Matera
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- w. - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- Erynia - Kozie sery i lenistwo
- w. - Kozie sery i lenistwo
- Pudelek - Kozie sery i lenistwo
- W. - Trzy winnice i wioska
- Mariusz Maślanka - Trzy winnice i wioska
- Erynia - Brno – spacer
- Asia - Brno – spacer
- W. - Do Brna
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
starsze w archiwum