Właściwie to nie mieliśmy zajmować się zwiedzaniem i zapełnianiem bloga, ale takim dziwnym trafem, będąc z naszym przyjacielem M. na krótkim urlopie w Parszczenicy, tak niezupełnie nam się to udało. Mieliśmy odwiedzić Parszczenicę by wyciszyć się jesiennie chodząc po lasach i, przy okazji, zbierając grzyby. I właściwie na początku naszego tu pobytu prawie się to nam udało. Poszliśmy do lasu z dosyć dużymi koszykami i w odległości do 200 m od posesji zapełniliśmy je w niecałą godzinę. Trudno to było jednak nazwać wyciszeniem bo później musieliśmy to wszystko oczyścić i ususzyć. Całe szczęście jest tu piec z ramami do suszenia grzybów. Nie wszystkie grzyby nadają się jednak do suszenia (maślaki) więc stały się one pewnym elementem praktycznie każdej potrawy. Ponieważ rano lubimy sobie pospacerować po lesie boso, to w ramach spacerku po posesji(!) w kilka minut mieliśmy codziennie okazję zebrać do 0,5kg grzybów (głównie maślaki i prawdziwki, choć i podgrzybki też się trafiały) i było co włożyć do porannej jajecznicy. Ponieważ jednak zdolności przerobowe suszarki są ograniczone padła decyzja: na grzyby nie chodzimy codziennie.
OK, to co robimy?
M. zasugerował, że chciałby zobaczyć kamienne kręgi, bo słyszał, że tutaj takie można znaleźć. Erynia zakrzyknęła, że świetnie, znamy ciekawe kręgi w Odrach. W., którego brak pamięci do nazw jest ogólnie znany, zgodził się z nią bez sprzeciwów, ustalił trasę i ruszyliśmy.
Po drodze mijaliśmy Brusy-Jaglie ze skansenem – Chata Kaszubska – i zagrodą J.Chełmowskiego. My tu już byliśmy parokrotnie, ale M. należało się to pokazać. I to był strzał w dziesiątkę. Przede wszystkim w skansenie trafiliśmy na pasjonata, po którym, widać było zafascynowanie kulturą kaszubską i chęć przekazania jak największej dozy informacji jak najszerszemu gronu słuchaczy. To że zaprosił nas na piętro i ciekawie wprowadził nas w dawny świat tego regionu to drobiazg, ale w międzyczasie zamówiły „szkolenie” z zakresu wiedzy o dawnych Kaszubach dwie wycieczki po 50 osób. Sami mieliśmy okazję oglądać eksponaty przygotowane na jutrzejszą szkółkę dzieci mające pokazać dawne narzędzia użytku codziennego i nie codziennego. Przy tym „szkolenie” polegało nie na suchym przedstawianiu faktów, lecz na zaciekawianiu tematem i zmuszaniu do wymyślania do czego mogło służyć dane narzędzie. A były i takie, które nam sprawiły problemy (korkownica, „automat” do obierania ziemniaków i „trzepaczka” do ubijania białka). Przy okazji poznaliśmy genezę diabelskich skrzypków, które instrumentem stały się dopiero na początku XX w., a wcześniej służyły do przyciągania diabłów w dzień zadusznych, żeby zaciekawione szły do dźwięków tych skrzypków a nie łapały duszyczek dążących na cmentarz by doznać ukojenia. Dowiedzieliśmy się również, że to kaszubskim wynalazkiem jest jedyny instrument na świecie, na którym muszą grać jednocześnie trzy osoby!
Co to jest? – Pojedźcie do tego Chaty to się dowiecie!
Po miłej rozmowie, w której wielokrotnie padło nazwisko J.Chełmowskiego, którego zagroda sąsiaduje ze skansenem przez płot, trudno było nie zajrzeć i tam. Zagroda nadal jest pod troskliwą opieką dzieci dawnego gospodarza i stworzonej przez nich fundacji. Na ile jest to możliwe jest pięknie utrzymana i przyjemnością powtórnie ją odwiedziliśmy. M. patrzył na nią z podziwem.
Jak już popodziwialiśmy skansen przyszła pora na historię starszą o parę tysięcy lat – kamienne kręgi w Odrach. Po dotarciu na miejsce W. był trochę zdziwiony, bo zupełnie sobie nie przypominał tego miejsca. Na ale mogło się coś zmienić od ostatniego naszego tu pobytu – a „zmieniło się” dużo. Przede wszystkim ogrodzono teren nazwany rezerwatem, poza tym postawiono bramę i parę budynków – wszystkie zamknięte po sezonie. Nic to, brama nie stanowiła problemu, przejście było proste a nigdzie nie było tabliczek z zakazie wstępu to i wstąpiliśmy. I tu już W. zaczęło się coś nie podobać. Co prawda czuł jakąś energię, ale była ona bardzo rozmyta i taka dosyć słaba w porównaniu do tego co pamiętał z „tamtych” kręgów. Nie rozpoznawał też kręgów i kurhanów, skądinąd bardzo ciekawych i pięknie wyeksponowanych (zbudowano nawet ambonę do ich podziwiania). Po głębszych poszukiwaniach w odmętach pamięci (i bloga) wyszło nam, że tutaj jeszcze nas nie było. Erynii Odry pomyliły się z Węsiorami. Nic to – nowe ciekawe miejsce.
Ponieważ był to rezerwat to prowadziliśmy Furię na smyczy, a ta pokazywała na wszelkie sposoby jak bardzo jej to nie odpowiadało, to czuliśmy presję szybkiego opuszczenia tego ogrodzonego fragmentu lasu. Dodatkowo, przez tę smycz, nie możemy nic powiedzieć na temat reakcji kotki na pole geomantyczne, które kręgach wysokie osiągało w okolicy „Elipsy” wprost niebotyczne wartości (przy możliwym zakresie od 10 do 10000 pole miało 120000(sic!)). Kotka była wybitnie wkurzona(!) – bez względu na to czy wewnątrz „Elipsy”, czy w kręgach, czy też w okolicy, ale kto lubi chodzić na smyczy!
Dwa dni później wyskoczyliśmy na drobny rekonesans i po drodze zatrzymaliśmy się w pobliżu Zamku Kiszewskiego – najstarszego krzyżackiego zamku na Pojezierzu Kaszubskim. Niestety punkty „przy okazji” mają to do siebie, że czasami bywają zamknięte. To miejsce niestety także było ogrodzone i zamknięte, tak że można było jedynie z daleka obejrzeć mury i basztę za którymi stał jakiś znacznie młodszy budynek.
Za to zaraz obok miejsca naszego postoju był bardzo fotogeniczny, pomalowany na niebiesko, jaz spiętrzający wodę na potoku Wierzyca.
Grzyby, Chata, kręgi i zamek
Wpisany pod 2022, fortyfikacje, Kaszuby, megality, Polska, skanseny
Brak komentarzy do Grzyby, Chata, kręgi i zamek
Brak komentarzy do Grzyby, Chata, kręgi i zamek
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- W. - Będzin – kirkut i zamek
- Pudelek - Będzin – kirkut i zamek
- w. - Orle Gniazda: Olsztyn
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Orle Gniazda: Olsztyn
- W. - Będzin – kirkut i zamek
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
- Wrak, jaskinie i Maa
- Dzień lenia i kwiat
- Tenta, Kolossi i Apollo
- Pafos, Afrodyta i koty
- „Wlot do” Cypru
starsze w archiwum