Grecja
Korfu praktycznie
Korfu zaczęła kusić nas od chwili, gdy lata temu, stojąc na albańskiej plaży w Ksamil, gapiliśmy się na jej brzeg. Gdzieś w międzyczasie dochodziły do nas informacje, że wyspa jest uznawana za najmniej grecką ze wszystkich greckich wysp, co dodatkowo wzbudziło nasze zainteresowanie – w końcu nietypowe jest ciekawsze. I rzeczywiście wyspa jest nietypowa jak na Grecję: zielona, pełna kwiatów … Kontynuuj czytanie
Porto Timoni
Spało nam się tej nocy mile, ociężale i długo, ledwo zwlekliśmy się na śniadanie i, co ważniejsze, by zdać kluczyki od wynajętego samochodu. Po tych dwóch ciężkich pracach musieliśmy troszkę odpocząć przed planowaną na ostatnie dni naszego tu pobytu trasą do Porto Timoni. Słońce już było wysoko, wysokie welony chmur wysoko na niebie, piękna pogoda na… … Kontynuuj czytanie
Plażowanie
Na Korfu zobaczyliśmy już prawie wszystko, co nas interesowało, a i parę niespodzianek też (na przykład pomniki żołnierzy serbskich). Nadszedł więc czas na plażowanie. Wieczorem wyznaczyliśmy sobie kilka interesujących zatoczek dostępnych z drogi, po wcześniejszym spacerku, mniej lub bardziej stromym, mając nadzieję, że większość turystów wybierze te najbardziej dostępne miejsca. Mieliśmy trafić na plażę Limni, ale jak zwykle … Kontynuuj czytanie
Widoki Paleokastritsy
Dwa zakręty dalej był zaplanowany przez nas punkt „Bella Vista” – reklamowany jako piękny widok z panoramą na Paleokastritsę, i nie tylko. Co prawda sama restauracja Bella Vista była zamknięta, ale z leżącej obok kawiarni Golden Fox widok był równie piękny. Przy okazji Erynia zafundowała sobie ostatni z reklamowanych, a niespróbowanych, wyrobów wyspy: cafe freddo. Oboje stwierdziliśmy, że nie jest to … Kontynuuj czytanie
Makrades i Paraskewa
Erynia na ten dzień zaplanowała Paleokastritsę i stare wsie w okolicy. Daleko nie było więc się specjalnie nie śpieszyliśmy z opuszczeniem hotelu, tak że do Makrades / gr. Μακραδες dotarliśmy gdy słońce było już wysoko. Wiemy, wiemy, że nie jest to najlepsze dla zdjęć, ale byliśmy w końcu na wakacjach i wstawanie dzikim świtem nie powinno ich zdominować. Sama wioseczka, … Kontynuuj czytanie
Nowa Forteca i Doukades
Pomału wracaliśmy do Nowej Twierdzy, ale nie mogliśmy trafić na bramę wejściową. Okazało się, że częścią zabytku „opiekuje się” grecka armia (Marynarka Wojenna), przez co spora część jest nieosiągalna dla turystów. Nawet nie wolno bramy fotografować z ulicy, no chyba, że fotografuje się uzbrojenie stojące przed bramą, a przy okazji i bramę (W. nie lubi określenia „nie wolno”). … Kontynuuj czytanie
Kerkyra [2]
Ponieważ mieliśmy kilka kilogramów luzu w bagażach, postanowiliśmy uzupełnić zapasy kumkwacie i wyskoczyliśmy do Vassiliakisa – najstarszej na wyspie (od 1960 r.) destylarni i wytwórni wyrobów z kumkwatu. Oprócz standardowych dżemów, owoców w syropie i nalewek, Vassiliakis ma również swoje oliwy, wina, duży sklep o staromodnym wystroju, co tylko dodaje mu uroku, a pod powałą gniazda z jaskółkami – „na szczęście”. Tego się nie spodziewaliśmy. Nie ma … Kontynuuj czytanie
Kerkyra [1]
Po obejrzeniu Mon Repos ruszyliśmy w miasto. W. znalazł bez żadnego problemu parking pod Starą Twierdzą i zaczęliśmy zwiedzanie od świeżo odnowionego Muzeum Archeologicznego (ten remoncik zajął im jedynie 7 lat). Po drodze do muzeum rzuciliśmy okiem na park z zabytkową dziewiętnastowieczną rotundą na końcu i boisko do krykieta (pasek betonu na trawniku wewnątrz parkingu). Jedną z ciekawostek pozostawionych przez … Kontynuuj czytanie
Mon Repos
Pałac Mon Repos odwiedziliśmy dwukrotnie i to nawet nie dlatego że jest on tego specjalnie wart, ale dlatego że za pierwszym razem spóźniliśmy się i muzeum były już zamknięte. Jest ono otwarte do 15:30 (latem?!). Pałac i otaczające go ogrody mogłyby stać się popularnymi wśród Brytyjczyków, o ile Grecy o to zadbają i zrobią to w miarę szybko (Grecy? – niemożliwe), bo jest … Kontynuuj czytanie
Od grobli do twierdzy
Jadąc dalej, z drogi zobaczyliśmy groblę z lotniskiem po jednej stronie, monasterem Vlacherna i Mysią Wyspą po drugiej, a wszystko to nad laguną. Natychmiast podjęliśmy właściwą decyzję i szybko zaparkowaliśmy samochód. Sama grobla, jest świetnym miejscem do obserwowania i robienia z bliska zdjęć startujących i lądujących samolotów. Przednia rozrywka, a dodatkowo można sprawdzić godziny przylotów i odlotów na stronie lotniska. Grobla prowadzi na półwysep Kanoni, … Kontynuuj czytanie
Achilleion
Nadszedł czas na sztandarowe atrakcje Korfu. Zaczęliśmy od Achilleionu, pałacu wybudowanego dla cesarzowej Sisi, zakochanej w wyspie. Po jej śmierci kupił go ostatni niemiecki cesarz i król Prus Wilhelm II Hohenzollern. Cesarzowa Sisi, budując pałac, usiłowała ukoić ból po stracie jedynego syna Rudolfa. Możliwe, że chciała go widzieć jako Achillesa, w starożytnej Grecji, umieszczając wiele rzeźb Achillesa, bogiń … Kontynuuj czytanie
Pantokrator i Palea Perítheia
Poranek obudził nas lekko zachmurzonym niebem, a morze straszyło deszczem pokazując wały chmur piękne acz burzowe. Straszenie nie było zbyt efektywne, a słońce rozgoniło chmury zanim zdążyliśmy zjeść śniadanie, wybraliśmy się więc niedokończoną wczoraj trasę na najwyższy szczyt wyspy: Pantokrator, a następnie do wioski Palea Perítheia (Perithia). Początek trasy wiódł nas piękną drogą dwujezdniową, aż do zjazdu na … Kontynuuj czytanie
Od tawerny do twierdzy
W skądinąd uroczej wiosce Karousades szukaliśmy czegoś do jedzenia. W centrum, wzdłuż drogi którą jechaliśmy, była tylko jedna jadłodajnia, i na dodatek remontowana. Erynia wyskoczyła zapytać o inne możliwości: „Chcecie jeść? To 700m dalej jest taverna Anatoli. Jak lubicie ryby i owoce morza to będziecie w raju. Czy jest dobra? Jak lokalni tam jedzą, to jest dobra!”. Ledwo zaparkowaliśmy pod … Kontynuuj czytanie
Punkty widokowe i kanał
Po stronie południowej przyszedł czas na część północną. Zaczęliśmy od pobliskich okolic, bo po jakichś 10 km, GPS zawiódł nas do Agios Stefanos, a konkretnie do małego, wolnego od turystów acz malowniczego portu rybackiego. Pokręciliśmy się tam chwilę, W. ponapawał się nie tylko morzem, ale i odsłoniętą strukturą skał (zlepieńce na zmianę z iłami). W okolicy miasteczka Peroulades, … Kontynuuj czytanie
Klasztor, koniec i jezioro
Po drobnym spacerze ruszyliśmy w dalszą drogę na południe po punktach wymyślonych przez GPS-a W. Pierwszą z „atrakcji turystycznych” był chyba 4 gwiazdkowy hotel, bo nic innego w pobliżu nie znaleźliśmy, chyba że za miejsce godne zobaczenia uznamy ujście rzeki pełne ryb pomiędzy którymi pasły się dwa żółwie. Niestety żółwi nie udało się sfotografować. Widocznie wszystkie, które nie … Kontynuuj czytanie
Kumkwaty i saliny
Zaparł się W. na to południe Korfu i nic nie dało się zrobić. Tym razem Erynia nie dodawała punktów trasy więc wzrosło prawdopodobieństwo, że uda się odwiedzić wszystkie punkty wymyślone przez W. na podstawie „atrakcji GPSa”. Początek był nawet zachęcający, droga wiodła w kierunku stolicy, a następnie skręciliśmy trochę w bok, by ominąć centrum, i się zaczęło – Erynia zobaczyła kumkwaciarnię, … Kontynuuj czytanie
Od Sinarades do Chlomos
Kolejnym punktem trasy była wioska Sinarades / Σιναραδες, wioska stara bo zbudowana w czasach bizantyjskich stała opuszczona do 1669 r. gdy to zasiedlili ją ponownie uchodźcy z Krety. XV wieczne kościoły były chyba ostatnim tchnieniem imperium we wsi, ale przetrwały. Szkoda, że były zamknięte, bo ponoć są warte obejrzenia. Wczoraj tylko przez Sinarades przejechaliśmy, a to co zobaczyliśmy, tak … Kontynuuj czytanie
Wino i oliwa
W. jest upartą bestią – czego nie dało się zrobić wczoraj, należało dokończyć dzisiaj. Rano Erynia posiedziała w hotelowym lobby (tylko tam działa wi-fi) i wyszukała koordynaty pozostałych miejsc, których nie dało się W. zlokalizować na GPS-ie. W efekcie czego, parę punktów na południu nam doszło… Najwyraźniej dzień bez wina jest dniem straconym, gdyż dziwnym trafem jako pierwsza na … Kontynuuj czytanie
Droga na południe
Ustalanie tras wybitnie W. nie szło. Leń jeden nie poustawiał ich w domu, a teraz miał do dyspozycji jedynie AutoMapę i papierowe opisy miejsc ciekawych. Niestety AutoMapa włączyła klawiaturę grecką, a literki wyskakiwały łacińskie. W efekcie nic nie można było znaleźć, a jak już coś się udało znaleźć to nie było to, czego się szukało. Że istnieje możliwość przestawienia klawiatury na … Kontynuuj czytanie
Droga do Angelokastro
Wczoraj w tawernie, miły grecki kelner żonaty z (sic!) Czechosłowaczką, zasugerował nam przyjemny dwugodzinny spacer (4 km w jedną stronę) do Angelokastro, ruin dawnej XIII w. bizantyjskiej twierdzy, będącej jednocześnie jednym z reklamowanych wszędzie punktów widokowych. Samo umiejscowienie budowli na ponad 300m szczycie wyrastającego wprost z wody cyplu, dawało tak dużą przewagę, że bizantyjska twierdza nigdy nie została zdobyta. W. zaświeciły się … Kontynuuj czytanie