wybrzeża
Nowa Forteca i Doukades
Pomału wracaliśmy do Nowej Twierdzy, ale nie mogliśmy trafić na bramę wejściową. Okazało się, że częścią zabytku „opiekuje się” grecka armia (Marynarka Wojenna), przez co spora część jest nieosiągalna dla turystów. Nawet nie wolno bramy fotografować z ulicy, no chyba, że fotografuje się uzbrojenie stojące przed bramą, a przy okazji i bramę (W. nie lubi określenia „nie wolno”). … Kontynuuj czytanie
Od grobli do twierdzy
Jadąc dalej, z drogi zobaczyliśmy groblę z lotniskiem po jednej stronie, monasterem Vlacherna i Mysią Wyspą po drugiej, a wszystko to nad laguną. Natychmiast podjęliśmy właściwą decyzję i szybko zaparkowaliśmy samochód. Sama grobla, jest świetnym miejscem do obserwowania i robienia z bliska zdjęć startujących i lądujących samolotów. Przednia rozrywka, a dodatkowo można sprawdzić godziny przylotów i odlotów na stronie lotniska. Grobla prowadzi na półwysep Kanoni, … Kontynuuj czytanie
Pantokrator i Palea Perítheia
Poranek obudził nas lekko zachmurzonym niebem, a morze straszyło deszczem pokazując wały chmur piękne acz burzowe. Straszenie nie było zbyt efektywne, a słońce rozgoniło chmury zanim zdążyliśmy zjeść śniadanie, wybraliśmy się więc niedokończoną wczoraj trasę na najwyższy szczyt wyspy: Pantokrator, a następnie do wioski Palea Perítheia (Perithia). Początek trasy wiódł nas piękną drogą dwujezdniową, aż do zjazdu na … Kontynuuj czytanie
Od tawerny do twierdzy
W skądinąd uroczej wiosce Karousades szukaliśmy czegoś do jedzenia. W centrum, wzdłuż drogi którą jechaliśmy, była tylko jedna jadłodajnia, i na dodatek remontowana. Erynia wyskoczyła zapytać o inne możliwości: „Chcecie jeść? To 700m dalej jest taverna Anatoli. Jak lubicie ryby i owoce morza to będziecie w raju. Czy jest dobra? Jak lokalni tam jedzą, to jest dobra!”. Ledwo zaparkowaliśmy pod … Kontynuuj czytanie
Punkty widokowe i kanał
Po stronie południowej przyszedł czas na część północną. Zaczęliśmy od pobliskich okolic, bo po jakichś 10 km, GPS zawiódł nas do Agios Stefanos, a konkretnie do małego, wolnego od turystów acz malowniczego portu rybackiego. Pokręciliśmy się tam chwilę, W. ponapawał się nie tylko morzem, ale i odsłoniętą strukturą skał (zlepieńce na zmianę z iłami). W okolicy miasteczka Peroulades, … Kontynuuj czytanie
Klasztor, koniec i jezioro
Po drobnym spacerze ruszyliśmy w dalszą drogę na południe po punktach wymyślonych przez GPS-a W. Pierwszą z „atrakcji turystycznych” był chyba 4 gwiazdkowy hotel, bo nic innego w pobliżu nie znaleźliśmy, chyba że za miejsce godne zobaczenia uznamy ujście rzeki pełne ryb pomiędzy którymi pasły się dwa żółwie. Niestety żółwi nie udało się sfotografować. Widocznie wszystkie, które nie … Kontynuuj czytanie
Kumkwaty i saliny
Zaparł się W. na to południe Korfu i nic nie dało się zrobić. Tym razem Erynia nie dodawała punktów trasy więc wzrosło prawdopodobieństwo, że uda się odwiedzić wszystkie punkty wymyślone przez W. na podstawie „atrakcji GPSa”. Początek był nawet zachęcający, droga wiodła w kierunku stolicy, a następnie skręciliśmy trochę w bok, by ominąć centrum, i się zaczęło – Erynia zobaczyła kumkwaciarnię, … Kontynuuj czytanie
Od Sinarades do Chlomos
Kolejnym punktem trasy była wioska Sinarades / Σιναραδες, wioska stara bo zbudowana w czasach bizantyjskich stała opuszczona do 1669 r. gdy to zasiedlili ją ponownie uchodźcy z Krety. XV wieczne kościoły były chyba ostatnim tchnieniem imperium we wsi, ale przetrwały. Szkoda, że były zamknięte, bo ponoć są warte obejrzenia. Wczoraj tylko przez Sinarades przejechaliśmy, a to co zobaczyliśmy, tak … Kontynuuj czytanie
Droga na południe
Ustalanie tras wybitnie W. nie szło. Leń jeden nie poustawiał ich w domu, a teraz miał do dyspozycji jedynie AutoMapę i papierowe opisy miejsc ciekawych. Niestety AutoMapa włączyła klawiaturę grecką, a literki wyskakiwały łacińskie. W efekcie nic nie można było znaleźć, a jak już coś się udało znaleźć to nie było to, czego się szukało. Że istnieje możliwość przestawienia klawiatury na … Kontynuuj czytanie
Droga do Angelokastro
Wczoraj w tawernie, miły grecki kelner żonaty z (sic!) Czechosłowaczką, zasugerował nam przyjemny dwugodzinny spacer (4 km w jedną stronę) do Angelokastro, ruin dawnej XIII w. bizantyjskiej twierdzy, będącej jednocześnie jednym z reklamowanych wszędzie punktów widokowych. Samo umiejscowienie budowli na ponad 300m szczycie wyrastającego wprost z wody cyplu, dawało tak dużą przewagę, że bizantyjska twierdza nigdy nie została zdobyta. W. zaświeciły się … Kontynuuj czytanie
Wstęp do Korfu
Tym razem długo zastanawialiśmy się nad wybraniem miejsca docelowego wakacji. Z jednej strony ograniczały nas efekty zmiany właściciela firmy, w której pracuje Erynia, z drugiej (ś)wirusowa histeria z jej restrykcjami. Tu wolno, tu nie, ale jeśli… to może… W efekcie przekazaliśmy nasze oczekiwania (ma być ciepło i nad wodą) pani Agnieszce z Kiosku z Wakacjami i dostaliśmy parę ofert. W niehisterycznych czasach, byłoby nam trudno … Kontynuuj czytanie
Bazylika i trzy muzea
Poranek dobił nas pięciogwiazdkowym śniadaniem, obsługiwanym przez pięciogwiazdkowych kelnerów. Na ogół czujemy się prawie wszędzie w miarę swobodnie więc co najwyżej mile zaskoczyło nas pytanie ile minut ma być gotowane jajko na miękko i sprzątanie talerzy po każdym użyciu. Mieliśmy jedynie problem z tym, czy wstając na chwilę od stołu, serwetkę odłożyć należy na stół czy na krzesło. … Kontynuuj czytanie
Plac św. Marka i Pałac Dożów
Pewnikiem znowu zapłacilibyśmy jak za zboże, ale Erynia uparła się spytać recepcjonistkę w willi czy zna jakiś tani parking w Wenecji. W. jak to mężczyzna, który już wytyczył trasę, nigdy by na to nie poszedł. Erynia pewnie też nie, ale usiłując coś znaleźć na „urządzeniu zastępczym”, pierwsze co znalazła to angielski tekst „20€ za 3 godziny parkowania?! … Kontynuuj czytanie
Chioggia
No i skończył się nasz pobyt we Florencji. Po opłaceniu taksy turystycznej (49€) i opłaty za parking (125€) – podstawiono nam samochód pod hotel i po zapakowaniu ruszyliśmy na północ, mimo usilnych starań nawigacji by zostać we Florencji – na jednym ze skrzyżowań GPS wskazał nam niewłaściwe pasy, na których powinniśmy się ustawić i zrobiliśmy drobne kółeczko przed wylotem na … Kontynuuj czytanie
Wyspy Książęce
Erynia może nie śniła o księciu z bajki, ale Wyspy Książęce – czemu nie?! Nadszedł więc czas i na te wyspy (Prens Adaları), zwane również Wyspami Czarownymi (Kızıl Adalar). Są one podobno ulubionym miejscem wypadów weekendowych Stambulczyków. Skąd nazwa? Ano stąd, że w czasach bizantyjskich było to „wygodne miejsce zsyłki” książąt i królowych, którzy popadli w niełaskę. A że na wyspach były klasztory, … Kontynuuj czytanie
Stambuł [6]
Galata, promy i Meczet Sulejmana. Galata i Galata przewijało się ostatnio w wypowiedziach Erynii. Mniejsza o „G”, ale jak chce polatać, to czemu nie. Wybraliśmy się więc w miarę wczesnym rankiem na spacer przez most Galata, na wzgórze Galata i wieżę Galata. Do mostu prowadziła nas już mniej więcej znana droga przechodząca obok Bazaru Egipskiego. Tym razem jednak przeszliśmy na drugą … Kontynuuj czytanie
Stambuł [1]
Dojazd do Stambułu i wieczorny spacer. Po dennym, jak na warunki tureckie, śniadaniu zebraliśmy się szybko, by za dnia obejrzeć TEN most. Znowu przejechaliśmy przez cały most i po zaparkowaniu na drugim jego końcu poszliśmy obejrzeć przepływ wody pod paroma przęsłami – pozostałe miały co prawda prześwit, ale służyły raczej za sypialnię dla psów. I te, jak wszystkie … Kontynuuj czytanie
Oliwa i Gdynia
Dzień rozpoczęliśmy od wizyty w Katedrze Oliwskiej, by zobaczyć TE organy. Trafiliśmy już na końcówkę mszy, więc doczekaliśmy do końca, mając przy okazji darmowy minikoncert odegrany jako ostatni utwór na wyjście z kościoła. Tak, te organy zdecydowanie warto było obejrzeć, a i warto byłoby trafić na jakiś koncert. Podobno większe koncerty odbywają się końcem sierpnia. Ale nie … Kontynuuj czytanie
Stary Gdańsk
…czyli muzealne szaleństwa W. Zaczęło się, jak zwykle w dużym mieście, od szukania parkingu, najlepiej bezpłatnego i jak się dobrze poszukało to się i taki znalazło całkiem blisko starego miasta w Gdańsku. Kilkaset metrów od Długiego Targu to żadna odległość, a można było pooglądać zmiany, które zaszły tu przez ostatnich kilkadziesiąt lat. W. co prawda był w okolicach Trójmiasta w latach 80′ … Kontynuuj czytanie
Jachty, bazylika i Josselin
Na chwilę wstąpiliśmy do Carnac bo Erynia podczas poprzedniej wizyty zoczyła antykwariat i po dłuższym namyśle postanowiła jednak kupić parę książek – namysł nie dotyczył sprawy „Czy kupić?”, ale „Gdzie to w domu postawić?”. Miłość do literatury zwyciężyła „się gdzieś upcha”. Po drobnych zakupach pojechaliśmy dalej mijając Trinité z powodu braku miejsc parkingowych, a i miasteczko, po porcie Le Bono, wydawało … Kontynuuj czytanie